niedziela, 30 marca 2014

Rozdział Pierwszy "I have to have this ass for myself"

Moje wysokie szpilki rytmicznie uderzały o gładką powierzchnię szarego chodnika wyłożonego na jednej z głównych ulic Londynu podczas gdy moje nogi starały się utrzymać drżące ciało w dostojnej,kobiecej pozycji.Nienawidziłam stresu.Minęły trzy dni od kiedy moje podanie trafiło do wielkiej,czerwonej skrzynki pocztowej,nie spodziewałam się,że zadzwonią tak szybko.Puszyste,ciemne chmury pokryły całe niebo sprawiając,że ten dzień stał się jeszcze gorszy.Mieszkając tutaj można zatęsknić za słońcem.Ołówkowa spódnica opinała moje zgrabne nogi i tyłek,a biała koszula dodawała mi elegancji i szyku.Nie chciałam wyglądać na zdesperowaną nastolatkę pragnącą za wszelką cenę zdobyć stanowisko,nawet jeśli nią byłam.Powtórzyłam w głowie dokładną regułkę powodu,dla którego chce tu pracować.Każde słowo musiało być dostojne i wyniosłe tak by prezes firmy uznał mnie za właściwą kandydatkę,co z tego,że będę tylko sekretarką.Z tego co wiem Justin Grey jest nieziemsko przystojnym młodym gburem lubiącym panować i rządzić każdym,nawet najmniejszym człowiekiem w korporacji.Każda komórka mojego ciała nastawiona była na wygraną i po raz pierwszy w moim krótkim życiu miałam zamiar walczyć do samego końca.Potrzebuje tej pracy.Moje zasoby pieniężne powolnie się kończyły,nie mogłam liczyć na wsparcie ze strony rodziców dlatego zdecydowałam się na złożenie posady właśnie tutaj.Z tego co wiem pensja jest na prawdę wysoka,a ja potrzebuje pieniędzy.Moje leki nie są tanie.Wysoki,szklany budynek wyłonił się zza karmelowego bloku mieszkalnego powodując wzrost adrenaliny w moim ciele.Mocniej zacisnęłam palce na czarnej teczce i zbadałam wzrokiem każde,nawet najmniejsze okienko budowli.Moje błękitne tęczówki błądziły po niesamowitym prostopadłościanie wyższym od innych budynków w okół niego.Odruchowo zwilżyłam usta i niepewnie zerknęłam na biały zegarek zdobiący mój chudy nadgarstek.Cholera!Jestem praktycznie spóźniona!Z trudem zmusiłam moje sztywne ciało do ruchu kierując się w stronę szerokiego,obrotowego wejścia.Minęłam grupkę długonogich piękności i ślizgając się na zbyt wypolerowanej podłodze dotarłam do recepcji.Moje włosy swobodnie opadły na mą twarz utrudniając mi dobre widzenie i sprawiając iż wyglądałam o wiele gorzej niż 10 minut temu.Młoda blondynka siedząca za kremową ladą z piaskowca powolnie uniosła głowę do góry wlepiając we mnie swe zielone oczy i otwierając usta szeroko pozwoliła mi zobaczyć różową gumę na jej języku.Ohyda.
-Nazwisko?-pisnęła unosząc jeden palec zakończony różowym tipsem do góry.Nie wyglądała na osobę wykształconą,ale o jej posadzie mogły zadecydować nienaturalne,kolosalnie wielkie piersi wylewające się z rozpiętej,żółtej koszuli za małej o przynajmniej dwa rozmiary.
-Kate Hammilton.Byłam umówiona na spotkanie z Panem Justinem Grey'em w sprawie posady jego osobistej sekretarki.-odpowiedziałam grzecznie przeczesując dłonią jasne końcówki moich zadbanych włosów.Recepcjonistka ponownie mlasnęła językiem opuszczając wzrok na duży monitor firmy Apple.Zdenerwowana drapałam czarną,skórzaną powierzchnię teczki rozglądając się dookoła.Środek korporacji urządzony był surowo.Białe kafelki i kilka jasnych kanap ustawionych pod wysokimi ścianami ze szkła.Na środku holu znajdowała się fenomenalna fontanna otoczona żywymi kwiatami o dużych liściach.Ogólnie ten jeden dodatek sprawił iż wszystko było o wiele łagodniejsze.Po lewej stronie recepcji znajdowały się nowoczesne windy ustawione w równej linii,do których pakowały się niezliczony ilości młodych,atrakcyjnych kobiet w wyprasowanych garsonkach oraz mężczyzn w szytych na miarę garniturach.Wszystko było tu przepełnione klasą i elegancją.Nie pasujesz tu Kate. Uciszyłam denerwujący,piskliwy głosik w mojej głowie i ponownie skupiłam się na wytapetowanej kobiecie przede mną.
-Piętro 35.Pan Grey przyjmie Panią za 15 minut.-burknęła obojętnie po czym wrzuciła kostkę cukru do herbaty w białym,wysokim kubku.
-Dziękuje-mruknęłam grzecznie,jednak widząc jej obojętny wzrok wzruszyłam ramionami i odeszłam od recepcji pokonując krótką drogę do wind małymi kroczkami.Nazywam się Kate Hammilton,jestem pełnoletnią obywatelką Wielkiej Brytanii.Chcę kompletnie poświęcić się tej pracy i dołożę wszelkich starań by moja osoba wykonywała wszelkie obowiązki rzetelnie i dokładnie.Jestem punktualna i elastyczna w sprawach godzinowych,nie mam dzieci ani partnera,mam prawo jazdy,umiem obsługiwać komputer i znam języki obce.Wciąż powtarzałam najważniejsze informacje nerwowo uderzając obcasami o wypolerowaną posadzkę pode mną.W końcu srebrne drzwi rozsunęły się,a ja niechętnie wsunęłam ciało do ciasnego pomieszczenia wypełnionego przez zwykłych urzędników.Mieszanka zapachów i wolna muzyka doprowadziły mnie do stanu ospałości,wręcz omdlenia,więc kiedy nowoczesne wejście ponownie rozsunęło się z radością wyskoczyłam na długi,jasny korytarz 35 piętra.Nerwowo przejechałam palcami po swojej spódnicy prostując jej materiał i przygładzając go.Wpuściłam do płuc dużą porcję powietrza zagryzając swą różową wargę.Nie jestem tak atrakcyjna jak kobieta w recepcji,na swój sposób seksowna,ani jak każda pracownica,którą mijałam na holu.Nie jestem super odważna,piękna czy dostojna.Jestem zwykłą Kate,która na prawdę potrzebuje tej posady i jestem w stanie udawać bohaterkę by wygrać tę bitwę.Wyprostowałam się i poprawiając koszulę zaczęłam robić długie,pewne kroki prowadzące mnie w stronę kolejnego stanowiska przypominającego blat na dole.
-Kate Hammilton?-wysoki,gruby ochroniarz pochylił się nade mną badając wzrokiem moją drobną sylwetkę.Jak sądzę sprawdzał czy nie mam przy sobie żadnej niebezpiecznej broni.
-Tak,to ja.-potwierdziłam niepewnie zagarniając niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Pan Grey czeka.-mruknął oficjalnie i gestem wskazał bym ruszyła do przodu w stronę ogromnych dębowych drzwi.Niepewnie kiwnęłam głową i biorąc ostatni,cichy oddech stanęłam przed drzwiami,które dzieliły mnie od jednej z najtrudniejszych rozmów w moim życiu.Nieznajomy mężczyzna z plakietką firmy delikatnie uderzył pięścią w drzwi i nie czekając na żadną odpowiedź nacisnął klamkę ujawniając przede mną nowe pomieszczenie.
-Panna Hamilton-oznajmił tajemniczy ochroniarz wpychając mnie do środka i wychodząc.Brązowy,skórzany fotel powolnie obrócił się w okół własnej osi,a moim oczom ukazał się najprzystojniejszy mężczyzna na świecie.O mój Boże.
-Dzień Dobry Panno Hamilton,proszę usiąść.-jego ochrypnięty głos sprowadził mnie na ziemię i zmusił moje nogi do wykonania kolejnych kroków pozwalających mojemu ciału dotrzeć do prostego,czarnego krzesła ustawionego po drugiej stronie ogromnego,szklanego biurka,przed którym siedział On.Niesfornie opadłam na miękkie siedzenie zaś moje ciało minimalnie zachwiało się wywołując na jego poważnej twarzy cień uśmiechu.Nie byłam na tyle odważna by spojrzeć na niego,ale po sekundowej ocenie mogę stwierdzić,że jest nieprzyzwoicie seksownym mężczyzną.Praca,myśl o pracy Kate.
-Witam-niepewnie uniosłam głowę do góry tak by wyprostować się.Moje tęczówki wciąż błądziły po czarnej teczce swobodnie leżącej na moich kolanach,robiłam wszystko by na niego nie spojrzeć.Czułam ciężkie powietrze otaczające moją osobę,dusiłam się wewnętrznie walcząc ze swoją nieśmiałością.Nie spieprz tego.Odchrząknęłam nerwowo i przeniosłam swój wzrok na niego.-Nazywam się Kate Hamilton i ubiegam o posadę sekretarki w pańskiej firmie-wymamrotałam próbując skupić się jedynie na mówieniu,nie podziwianiu jego niewyobrażalnie idealnej szczęki i kości policzkowych.
-Dlaczego?-jego różowy język swobodnie zwilżył malinowe,pełne wargi mężczyzny sprawiając iż lekko zabłyszczały.Przez okres dwudziestu sekund układałam w głowię odpowiednią wypowiedź,ale kiedy zobaczyłam jak jego bursztynowe oczy badają każdy centymetr mojej napiętej twarzy idealna formułka uleciała z mojej głowy jak lekki dym znikając między cząsteczkami powietrza w okół mnie.Mężczyzna nerwowo przesunął palcem po gładkiej,szklanej powierzchni biurka i stuknął w blat kilkukrotnie sprawiając iż zazwyczaj cichy dźwięk odbił się echem w moich uszach.Zestresowana przełknęłam ślinę zbyt głośno i obserwując jego niespokojną dłoń zacisnęłam usta w cienką linię.
-Jestem młodą osobą próbującą utrzymać się samodzielnie w Londynie,to oczywiste iż głównym powodem są pieniądze.-nie miałam zamiaru kłamać,właściwie miałam wrażenie iż w oczach siedzącego przede mną mężczyzny wbudowany jest wykrywacz kłamstw,który zacznie głośno piszczeć gdy z moich usta ucieknie jakiekolwiek kłamstwo.-Dodatkowo uważam iż praca w pańskiej firmie jest świetnym doświadczeniem i rodzajem nauki.Na prawdę mi na tym zależy.-dodałam po chwili wlepiając swoje błękitne tęczówki w jego malinowe,pełne usta.Oh zdecydowanie są fenomenalne.Czułam jak obserwuje każdy mój ruch,każdy oddech,uniesienie mojej klatki piersiowej w górę i dół.Patrzył na mnie sprawiając iż denerwowałam się jeszcze bardziej.
-Pierwsza osoba,która nie pieprzy o miłości do robieniu kawy.-chociaż to zdanie było żartobliwe żadna z komórek jego twarzy nie wyglądała na radosną.Czy zawsze jest poważny?Uśmiechnęłam się z grzeczności i położyłam przed nami czarną teczkę,która minutę wcześniej spoczywała na moich kolanach przyjmując mocne ciosy moich paznokci.Pan Grey ospale przysunął przedmiot ku sobie i otworzył wieko.Milimetr rękawa koszuli uniósł się ku górze pozwalając mi ujrzeć czarne rysunki na jego skórze.Ma tatuaże.Oh,jakie to seksowne.Kiedy szatyn przeglądał moje dane uspokoiłam się.Nie lubiłam rozmawiać z nieznajomymi,szczególnie wtedy gdy zależało od tego moje być albo nie być,lecz teraz byłam spokojna wiedząc iż każde słowo na czytanej przez niego kartce jest przemyślane.Badałam wzrokiem każdy centymetr jasnego pomieszczenia.Jak sądzę Grey spędzał tutaj większą część swojego dnia i zadbał o to by gabinet był wyciszony i spokojny.Za jego plecami znajdowały się ogromne okna dzięki,którym mogłam dostrzec inne drapacze chmur, w których ludzie podobni do mnie biegali po korytarzach z masą papierów.Po prawej stronie znajdowała się kanapa,dwa fotele i niewielki stoliczek przeznaczony na kawę i ciastka.Nie było tu telewizora czy konsoli,on był człowiekiem poważnym pomimo iż był starszy ode mnie o rok,może dwa.
-Są godziny w których nie możesz pracować?-jego głęboki głos wyrwał mnie z zamyślenia powodując iż moje mięśnie ponownie mocno się spięły.
-Nie-odparłam krótko nie chcąc rozwijać swoich wypowiedzi.Nie miałam innych zajęć,praca byłaby ratunkiem od ciągłej samotności,nawet jeśli miałabym spędzać ten czas z nieznajomymi mężczyznami w garniakach i plastikowa lalunią z recepcji.
-Świetnie.Znasz się na komputerach,jesteś zdrowa-moje serce zabiło mocniej,a żołądek ścisnął się nerwowo.-Musisz być dostępna kiedy tylko będę cie potrzebował.Zostaniesz moją osobistą asystentką.Nie toleruje spóźnień,ani wychodzenia z pracy bez mojego pozwolenie ewentualnie wcześniejszego zwolnienia się u szefowej personelu.W pracy chce widzieć cię w stroju eleganckim,to co masz na sobie jest tego świetnym przykładem-odchrząknął a ja poczułam jak jego wzrok wypala dziurę w moich nogach.Poprawiłam spódnicę,przywróciłam go do ponownego ożywienia.-Jesteś dostępna na telefon,chodzi o sms-y ale także połączenia,nie ważne jak późno w nocy.Kompletnie oddajesz się pracy.Czy to jasne?-był poważny i zdecydowanie przerażający,ale to dodawało mu seksapilu.Nie,nie jestem wariatką.Składając podanie do tej firmy musiałam dowiedzieć się o niej paru rzeczy,w tym poznać jego osobę.Był tajemniczy,rzadko kiedy pokazywał się w mediach pomimo iż był jednym z bogatszych mieszkańców Wielkiej Brytanii.Nie mogłam znaleźć jego żadnego dobrego zdjęcia,ale po przeczytaniu kilku opinii wiedziałam,że jest oszałamiający.Cóż,to stwierdzenie okazało się prawdą,jednak było w nim coś dziwnego.Był młody,ale brakowało mu tej zabawy i luzu,który towarzyszył osobom w tym wieku.Wciąż był poważny,nie uśmiechał się,nie starał się być miły.Więc co było w nim takiego pociągającego oprócz urody?
-Tak,oczywiście Panie Grey-wydukałam nerwowo i zobaczyłam,że w jego karmelowych oczach pojawił się nieznany mi błysk.Ponownie podsunął pod siebie kartkę z moimi danymi i przestudiował ją.
-Jesteś w stałym związku?-mruknął poważnie spoglądając na mnie spod gęstych rzęs.
-Nie-ścisnęłam nerwowo usta.
-Czy w najbliższym czasie planujesz dzieci?-oh czy oni na prawdę muszą wiedzieć to wszystko?
-Nie-praktycznie prychnęłam zważając na fakt iż jestem dziewicą nawet nie myślę o dzieciach.Jego język ponownie przejechał po dolnej wardze.Przestań.
-Zawsze taka jesteś?-odrzucił kartkę na stół i spojrzał wprost w moją twarz.
-Jaka?-zdziwiona zmarszczyłam brwi,a moje serce zabiło dwa razy szybciej.
-Nieśmiała i grzeczna.-odparł spokojnie opierając się o fotel i splatając palce na stole.
-Tak,to złe?-odpowiedziałam pytaniem zagarniając kosmyk włosów za ucho.
-Podoba mi się to,że jesteś grzeczna.-mruknął,a ton jego głosu był..inny?
-Co jest w tym takiego fajnego?-jęknęłam niespokojnie widząc jak podziwia moje ciało.
-Umiesz się podporządkować.-odparł poważnie.Jego oczy stały się nieco ciemniejsze.
-Umm..chyba tak-kiwnęłam głową nie do końca wiedząc o czym teraz rozmawiamy.
-Wykonujesz polecenia dokładnie i rzetelnie?-kolejne pytanie odbiło się od mojej skóry,która teraz przypominała powierzchnie nagrzanych skał wulkanu.Czemu tu jest tak gorąco?
-Tak,wszystko co szef karze mi zrobić.-wymamrotałam nerwowo poprawiając się na krześle.
-Jesteś przyjęta-powiedział nagle prostując się i wsuwając palce w swoje postawione do góry włosy.Kolejny seksowny ruch.
-I zdecydowała o tym moja nieśmiałość czy grzeczność?-mruknęłam zdziwiona jego nagłą decyzją.
-Nie,uległość.-odpowiedział krótko i po raz pierwszy zobaczyłam jak kąciki jego ust unoszą się lekko do  góry w półuśmiechu.

Justin POV

Siedziałem w swoim przestronnym gabinecie wpatrując się w nudny obraz typowego centrum miasta znajdującego się za ogromnym,czystym oknem przede mną.Nienawidziłem rozmów kwalifikacyjnych nawet jeśli wiedziałem iż każda przychodząca tu osoba boi się mnie i stara się wypaść jak najlepiej tylko po to by mnie zadowolić.Jednak ja nie byłem człowiekiem łatwym.Moja poprzedni sekretarka sprawiła mi wielki problem odchodząc,i nie mówię tu jedynie o braku osoby robiącej kawę,lecz o utracie dobrej,seksualnej zabawki.Od dwóch dni jestem kłębkiem nerwów,na które wpłynął brak seksu i problemy w firmie.Kiedy dwudziesta osoba opuściła mój gabinet odetchnąłem z ulgą.Nie potrzebuje pięćdziesięcioletniej,pomarszczonej baby nawet jeśli jest świetnie wykwalifikowana i wykształcona.Zatrudniam jedynie seksowne kobiety,których tyłki wyglądają idealnie w tych obcisłych uniformach.Tak,jestem nienormalny.Dzisiejszy dzień był jednym z gorszych w tym tygodniu.Londyńskie ulice jak zwykle tonęły w zabieganych ludziach,a niebo kompletnie zszarzało puszczając na ziemie lekki deszcz,który sprawił iż atmosfera była bardziej ponura i senna.Czekałem jeszcze na jedną kandydatkę wypijając w międzyczasie dwie filiżanki kawy.Musiałem zostać w pracy jeszcze trzydzieści minut.Jedna osoba,jedna rozmowa,parę pytań i jestem wolny.To nie tak,że nie lubię siedzieć w pracy,oczywiście znam ciekawsze zajęcia,ale bycie szefem sprawia mi przyjemność,poza tym chce kontynuować dzieło ojca.Uwielbiam rządzić, w każdym aspekcie mojego życia,nie ważne czy chodzi o pracowników czy kobiety.Uśmiechnąłem się znacząco kiedy przypomniałem sobie iż dzisiaj mam udać się do specjalnego ośrodka uległych gdzie będę mógł rozejrzeć się za jakąś gorącą dziewczyną,która będzie w stanie mnie zadowolić.Na prawdę tego potrzebuje.Czasami zastanawiam się co myślą o mnie pracownicy mojej firmy.Zdecydowana większość nienawidzi mnie za to jak wymagający jestem,inna część sądzi iż jestem dziwny.Jest w tym cień prawdy,ale nie nazwałbym siebie dziwakiem.Po prostu jestem..inny.Tak,to chyba najlepsze określenie dla mojej osoby.Delikatnie przesunąłem palcami po swojej czarnej marynarce gładząc jej miękki materiał.Uwielbiałem być bogaty.Uniosłem białą,ozdobną filiżankę do swoich ust i wlałem ostatnie krople czarnej kawy na swój spragniony język,który skosztował gorzkiego napoju i doprowadził go do mojego gardła.Odstawiłem naczynie na  szklane biurko i usłyszałem ciche stuknięcie drzwi.
-Panna Hammilton-donośny głos mojego ochroniarza trafił do moich uszu kiedy po raz ostatni spojrzałem na nudny obraz Londynu za oknem.Niepewny stukot obcasów i zamknięcie drzwi.Powolnie odwróciłam się we właściwą stronę i skierowałem swój wzrok na niewinną brunetkę stojącą po drugiej stronie eleganckiego biurka.Wiedziałem,że była młoda,miała zaledwie osiemnaście lat,jednak nie uwzględniła w swoim podaniu,że jest totalnie gorąca.Odruchowo oblizałem usta przejeżdżając wzrokiem po jej długich,zgrabnych nogach częściowo zakrytych szarą,obcisłą spódnicą,która opinała jej idealnie zaokrąglone biodra.Biała koszula lekko prześwitywała pozwalając mi dostrzec jasną,kremową skórę dziewczyny na brzuchu i wyżej jej koronkowy stanik,który podtrzymywał jej pełne,duże piersi.W swoich długich,chudych palcach ściskała czarną teczkę.Sunąłem tęczówkami po jej rękach i szyi,aż w końcu zatrzymałem się na smukłej twarzy kobiety.Brązowe,długie włosy rozkosznie otulały jej lekko czerwone policzki dając im swego rodzaju osłonę.Pełne usta brunetki były minimalne rozchylone,a w mojej głowie pojawił się obraz jej warg owiniętych na moim penisie.Skłamałbym mówiąc,że mój kutas nie zareagował.Poprawiłem się na fotelu osuwając ciało w dół,tak by mój krok znajdował się pod szklanym blatem minimalnie chroniącym mnie przed jej wzrokiem.Nie patrzyła na mnie,wręcz przeciwnie utkwiła wzrok w idealnie czystych panelach,które pokrywały całą podłogę gabinetu.
-Dzień Dobry Panno Hamilton,proszę usiąść-odezwałem się spokojnie lecz mój głos zachrypł.Nie byłem nieśmiały i nigdy nie stresowałem się takimi rozmowami,jednak gdybym prosił o dołączanie zdjęć do CV przeprowadziłbym dziś jedną rozmowę.I to ona byłaby osobą,z którą chciałbym rozmawiać.
-Witam-mruknęła na prawdę cicho,a jej ciało opadło na czarne krzesło ustawione idealnie na przeciwko mnie.Górna część koszuli była rozpięta,a pod wpływem ruchu rozsunęła się minimalnie dając mi lepszy widok na jej dekolt.Zdecydowanie wyglądał pysznie.-Nazywam się Kate Hamilton i ubiegam o posadę sekretarki w pańskiej firmie-jej różowe usta ponownie rozchyliły się wypuszczając w powietrze niepewne słowa.Uniosła głowę do góry spoglądając na mnie,a błękit jej tęczówek uderzył w mój umysł,który wysłał odpowiednie sygnały w dół mojego ciała.Nigdy nie widziałem tak idealnie niebieskich oczu i jestem pewien,że wyglądają cholernie dobrze gdy jest spragniona.
-Dlaczego?-typowe pytanie bezmyślnie uciekło z moich ust kiedy wyobrażałem sobie ją leżąca i przypiętą do czerwonego łóżka w Pokoju Zabaw.Oh rozkosznie.Odruchowo oblizałem usta,a mój język marzył i dotknięciu jej delikatnej skóry na szyi.Przeniosłem wzrok na twarz dziewczyny patrzyłem prosto na nią.
-Jestem młodą osobą próbującą utrzymać się samodzielnie w Londynie,to oczywiste iż głównym powodem są pieniądze.-Dodatkowo uważam iż praca w pańskiej firmie jest świetnym doświadczeniem i rodzajem nauki.Na prawdę mi na tym zależy.-jej wypowiedź była prosta i krótka,jednak zawierała wszystko co chciałbym usłyszeć od potencjalnego kandydata na to stanowisko.Przesłuchując dziś taką masę ludzi nie usłyszałem ani jednego szczerego zdania podobnego do tego,którym ona wytłumaczyła chęci pracy tutaj.Ludzie chwalili mnie,starali się żartować czy kłamać,że to szczyt ich ambicji i marzenie.Liczyli,że ckliwa gadka wpłynie na mnie i sprawi,że przyjęcie ich będzie jedynie formalnością,jednak ja nienawidziłem kłamstwa.
-Pierwsza osoba,która nie pieprzy o miłości do robieniu kawy-mruknąłem szczerze chcąc minimalnie rozluźnić atmosferę,jednak moja twarz nie drgnęła.Byłem skupiony na ruchu jej klatki piersiowej,która z każdym wdechem unosiła się zaś wydechem opadała.Wybrzuszenie w moich spodniach wzrosło,a mój penis zaczął boleć z niewygody.Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie tworząc w swoich czerwonych policzkach lekkie dołeczki po czym ułożyła na blacie czarną teczkę,która wcześniej kurczowo trzymała w swoich dłoniach.Bezsłownie odebrałem przedmiot i otwierając go zacząłem czytać dane nieznajomej.Wyglądała na prawdę porządnie,w każdym znaczeniu tego słowa i z tego co widzę była dobrą uczennicą.Jej świadectwo świadczy o tym,że jest wykształcona,poza tym ukończyła wiele dodatkowych kursów,zna języki i nie jest to jej pierwsza praca.Zacząłem zadawać jej najprostsze pytania,które przygotowałem sobie dzień wcześniej i przedstawiłem jej podstawowe warunki pracowania tutaj,typowa rutyna rozmów kwalifikacyjnych.Wciąż zerkałem na nią zza kartki by nacieszyć oczy widokiem na prawdę zjawiskowej sylwetki kobiety.Pomimo faktu,że byłem nadzwyczajnie spokojny dziewczyna stresowała się i odpowiadała na każde pytanie ostrożnie,była totalnie niewinna i to rozpalało mnie jeszcze bardziej.
-Tak,oczywiście Panie Grey-jedna z jej odpowiedzi uderzyła we mnie gorącą falą,która spaliła moje ubrania i sprawiła,że mój penis praktycznie przebił szyte na miarę spodnie.Na prawdę potrzebuje seksu.Teraz.
-Jesteś w stałym związku?-nie -planowałem pytać o to żadnej kandydatki,nie było mi to potrzebne do pracy,ale zwykła ciekawość zżerała mnie od środka i to sprawiło,że musiałem znać tę część życia Panny Hammilton.
-Nie-odparła krótko ściskając swoje apetyczne usta w cienką linię.Powinna przestać je męczyć jeśli nie chce bym na prawdę rzucił się na nią tu i teraz.Opanuj się Grey.
-Czy w najbliższym czasie planujesz dzieci?-kolejne zagadnienie,które podsunął mi umysł w tej chwili.Jej policzki nagle przybrały kolor purpury,a jej oddech stał się bardziej cichy i niespokojny.Cholernie się zawstydziła.
-Nie-zadowalająca odpowiedź.
-Zawsze taka jesteś?-odłożyłem teczkę na biurko wiedząc,że kompletnie zbaczam z tematów pracy.
-Jaka?-jej brwi zmarszczyły się podobnie jak nos i widziałem,że adrenalina wzrosła,a jej krew zaczęła płynąc dwa razy szybciej.Była gorąca kiedy się bała.
-Nieśmiała i grzeczna-odparłem tak jakby była to najbardziej oczywista odpowiedź na świecie.
-Tak,to złe?-szepnęła,a jej palce swobodnie przejechały po niesfornym kosmyku długich włosów zagarniając go za ucho.
-Podoba mi się to,że jesteś grzeczna.-nie chodziło mi o pracę.
-Co jest w tym takiego fajnego?-burknęła lekko krzyżując ręce czego wynikiem było zbliżenie jej piersi do siebie.Mmm.
-Umiesz się podporządkować-wyznałem osadzając dłoń na swoim udzie pod biurkiem.Mój kutas zaraz nie wytrzyma.
-Umm..chyba tak-mruknęła,a jej głos był słabszy niż dziesięć minut temu.Była jednostką inteligentną,jestem pewien,że domyśliła się iż nie rozmawiamy już o posadzie sekretarki.
-Wykonujesz polecenia dokładnie i rzetelnie?-jej słodka skóra na twarzy była czerwona a ja ponownie poprawiłem spodnie nie chcąc by mój penis zniszczył je przez nadmierną erekcję.Co jest takiego w tej dziewczynie,że jedynie jej widok postawił mojego członka do pionu?
-Tak,wszystko co szef karze mi zrobić.-siedem słów,które pozwoliło mi podjąć decyzję w sekundę.
-Jesteś przyjęta-wręcz warknąłem podniecony ponownie poprawiając się na fotelu.Przeczesałem dłonią włosy ciągnąc za ich końcówki tak by wyżyć się na czymkolwiek.
-I zdecydowała o tym moja nieśmiałość czy grzeczność?-zdecydowanie była zdziwiona i pochyliła się do przodu ponownie chwaląc się idealnie jasną skórą nad piersiami.Cholera.
-Nie,uległość.-najważniejsza cecha kobiety wypłynęła z moich ust niczym słodki miód.Spojrzałem prosto na nią widząc jak włosy dziewczyny układają się niesfornie zaś jej pełne usta starają się wypowiedzieć dobre zdanie,jednak nie musiała mówić nic.Była zjawiskowa bez słów.
-To znaczy,że dostałam pracę?-spytała z nadzieją,a jej usta wygięły się lekkim,wręcz niewinnym uśmiechu.Chyba na prawdę jej na tym zależało.
-Tak,witamy w firmie Kate-powiedziałem nonszalancko podnosząc się do góry i poprawiając marynarkę,która częściowo powinna zakryć ogromne wybrzuszenie w moim kroku.Dziewczyna także podniosła się do góry zarzucając swoimi idealnymi włosami na tył.Idealna długość do ciągnięcia przy stosunku.Wyciągnąłem ku niej swoją dłoń zaś brunetka nerwowo poprawiła swoją spódnicę,która lekko podwinęła się do góry i w końcu przesunęła rękę ku mnie zamykając nasze dłonie w lekkim uścisku.Jej gorąca skóra otarła się o moją a przyjemne prądy przepłynęły przez moje kończyny i skumulowały swoje siły w poruszonym kroczu.Jej dłonie były delikatne,niewielkie i ciepłe,idealnie zajmowałyby się moim penisem.
-Do zobaczenia jutro rano Panno Hammilton,wyślę Pani obowiązki na e-mail-mruknąłem kontrolując swoje emocje.Byłem człowiekiem skrytym i tajemniczy,a dziewczyna z pewnością nie zdawała sobie sprawy z tego jak na mnie działa.Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Dziękuje Panie Grey-kiwnęła głową,a w moim umyślę pojawił się obraz jej klęczącej przede mną i wypowiadającej dokładnie te same słowa.Kurwa,jeśli ona nie przestanie umrę z podniecenia.
-Widzimy się jutro o 7 rano-oznajmiłem wciąż kurczowo trzymając jej chudą dłoń w uścisku.
-Oczywiście-delikatnie wysunęła palce spod mojej ręki-do widzenia -dodała łagodnie i zabierając swoją teczkę odwróciła się do mnie plecami.Moje tęczówki odruchowo osunęły się na jej tyłek obserwując jak seksownie porusza biodrami krocząc w stronę wyjścia.Nie opadłem na fotel dopóki jej chuda sylwetka nie znalazła się na korytarzu.Kobieta rzuciła mi ostatni uśmiech i spojrzenie warte milionów po czym zniknęła za ogromnymi drzwiami oddzielającymi mój gabinet od reszty świata.Moje białe zęby wbiły się w dolną wargę i sprawdzając godzinę warknąłem.To spotkanie miało trwać trzydzieści minut,nie pięćdziesiąt.Wkurwiony poderwałem się do góry i zrzucając wszystkie podania o pracę do kosza poprawiłem spodnie.Nienawidzę się masturbować więc będę musiał poczekać aż znajdę odpowiednią uległą i dopiero wtedy dam upust swoim zachciankom.Zgarnąłem z kanapy skórzaną,czarną teczkę i wychodząc z gabinetu zamknąłem go.Kątem oka zerkałem na wysoką ladę,która już jutro będzie należeć do mojej nowej sekretarki.Ona dostanie pracę,a ja świetny widok na jej bezczelnie idealny tyłek.Cudowny układ.Kiwnąłem głową w stronę ochroniarza i wchodząc do prywatnej windy zjechałem na parking.Za dziesięć minut mam odebrać wszystkie karty uległych,które wyraziły chęć służenia mi.Ufałem tej firmie i Carlosowi,więc nie sądziłem by w tych kartach znalazła się jakaś brzydka kobieta.Odnalazłem swoje auto na specjalnym miejscu przeznaczonym jedynie dla mnie i wciskając odpowiedni przycisk otworzyłem drzwi.Wrzuciłem teczkę na tylne siedzenia,a sam zająłem miejsce przed kierownicą.Mój penis wciąż bolał,ale zdecydowanie opadł gdy jej seksowny tyłek znalazł się poza zasięgiem mojego wzroku.Potrzebuje dwóch dni,48 godzin na znalezienie dobrej dziewczyny,która odda mi się w każdy możliwy sposób.Nie wymagam wiele,musi być uległa.Jedna cecha,która sprawi,że stanie się idealną zabawką.Wyjechałem z ciemnego,podziemnego parkingu na zatłoczoną ulicę Londynu i ignorując zazdrosne spojrzenia skręciłem w prawo sunąc swoim sportowym autem na obrzeża miasta.Z radia wydobywała się spokojna klasyczna muzyka,a moje palce kurczowo zaciskały się na obitej skórą kierownicy mojego czarnego Ferrari.Starałem skupić się na drodze,ale nie mogłem pozbyć się obrazu jej idealnego ciała.Żadna z moich uległych nie miała tak delikatnej i jasnej skóry jak ona.Nie mówię,że Panna Hammilton była blada,nie.Ona miała cudowną barwę,która pasowała do jej różowych ust i cholernie błękitnych oczu.Po dwudziestu minutach zatrzymałem się przed niewielkim,białym budynkiem ośrodka szkoleniowego.Mało kto wie o istnieniu takich miejsc i jestem pewien,że żaden z mieszkających w okół ludzi nie zdaje sobie sprawy,że w piwnicach tej budowli odbywają się specjalne szkolenia.Gasząc silnik wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę wąskich drzwi,które doprowadziły mnie do recepcji.Siedząca tam kobieta znała mnie więc bezsłownie wyjęła z szuflady stos białych teczek i położyła je na blacie uśmiechając się grzecznie.
-Szef kazał przekazać i wybrany zestaw kobiet został poddany dokładnej selekcji,którą dokonał on sam.Jeśli któraś z nich przypadnie do pańskiego gustu proszę po prostu wybrać jej kartę i przynieść ją tutaj,wtedy damy Panu kontakt do owej dziewczyny.-wyjaśniła tak jakbym był tutaj po raz pierwszy.Nie każda moja uległa pochodziła z tego miejsca,jednak korzystanie z ośrodka było o wiele bezpieczniejsze.Tutaj miałem pewność,że uległa jest świadoma tego co robi i w jaki sposób ma zadowalać swojego Pana.Jedynym minusem był fakt iż były zużyte,ale to przestało mi przeszkadzać.W zasadzie nigdy nie rozdziewiczałem żadnej dziewczyny,więc nie przeszkadza mi fakt,że one wszystkie są już po.
-Oczywiście-kiwnąłem głową wsuwając stosik teczek pod swoją pachę i przygniatając je ramieniem tak by żadna nie wypadła.Kiwnąłem głową w geście pożegnania po czym odwróciłem się na pięcie i wróciłem do auta.Droga do domu była niezwykle męcząca,więc kiedy zaparkowałem samochód w ciemnym garażu nie miałem ochoty już na nic.Powolnie wygramoliłem się z drogiego auta i zabierając teczki ruszyłem w stronę wąskich drzwi prowadzących do domu.Najchętniej położyłbym się spać czy obejrzałbym jakiś dobry film,jednak potrzebuje seksu i im szybciej wybiorę jakąś dziewczynę tym lepiej dla mnie i mojego penisa.Łokciem zapaliłem wszystkie światła i rzucając teczki na szeroką sofę w kształcie litery U odetchnąłem z ulgą.Zsunąłem z ramion ciemną marynarkę odkładając ją starannie na skórzane oparcie kanapy,a następnie rozpiąłem dwa górne guziki koszuli i pozbywając się butów ruszyłem w stronę przestronnej,nowoczesnej kuchni.Moja gosposia przygotowała dla mnie obiad,który jedynie wstawiłem do mikrofali w celu przygrzania.Nie lubię zimnych posiłków.Mieszkam sam w ogromnym domu i myślcie o mnie co chcecie,ale cholernie to lubię.Zdecydowanie jestem typem samotnika.Od kiedy moi rodzice odeszli przyzwyczaiłem się do siedzenia samotnie,w moim domu zawsze  była jakaś kobieta,która najczęściej pełniła rolę mojej uległej,ale rzadko kiedy nawiązywałem z nimi rozmowę.Zazwyczaj ograniczałem się jedynie do wymiany prostych zdań i rozkazów,nic więcej.Wiele z nich odchodziło przez uczucia,których ja nie mam.Oczywiście czasami odczuwam jakieś współczucie,smutek czy radość,ale nie potrafię kochać.Kiedy jakaś z dziewczyn wyznaje mi,że potrzebuje czego więcej,wymaga mojego wkładu w ten"związek" ja po prostu z niej rezygnuje.Potrzebuje jej jedynie do seksu.Głośny dzwonek wychodzący z mikrofali przerwał moje przemyślenia zmuszając mnie do poruszenie się i wyjęcia posiłku.Zabrałem biały,kwadratowy talerz i wciągając cudowny zapach ciemnego sosu ruszyłem w stronę kanapy.Odstawiłem jedzenie na drewniany,niski stolik ustawiony przed meblem,na którym po sekundzie usiadłem.W myślach ułożyłam dokładny plan wieczoru i upewniając się,że moja prawa ręka w sprawach personelu zajmie się wysłaniem instrukcji do Panny Hammilton zająłem się jedzeniem.Cielęcina w ciemnym sosie zadowoliła moje podniebienie i żołądek idealnie go wypełniając.Umiałem gotować,ale rzadko kiedy to robiłem.Zazwyczaj spędzam w pracy większość swojego dnia,a po powrocie do domu nie mam już siły ani ochoty na stanie przy kuchence,dlatego zatrudniłem moją gosposie,która utrzymuje mój ogromny dom w czystości,robi zakupy i dba o to bym zawsze po powrocie z pracy zjadł ciepły posiłek.Kiedy ostatni kawałek mięsa trafił do moich ust dokładnie go przegryzłem odsuwając od siebie talerz i opierając się o miękkie oparcie kanapy.Zadowolony sięgnąłem po pierwszą teczkę i rozwiązałem sznureczek odchylając jej wieko.Elizabeth Nurson.W każdej karcie uległej znajduje się jej zdjęcie twarzy,ciała w ubraniu i nago oraz dokładne dane osobowe,ilość mężczyzn,z którymi spała,ewentualne wady cielesne,choroby przez jakie przechodziła,wymiary oraz lista rzeczy,na które się nie zgadza.Większość z dziewcząt nie zapisuje w ostatniej rubryce ani jednego punktu,jednak jeśli do czegoś dochodzi nagle protestują.Nie jestem ufny dlatego oprócz tego podania zawsze proszę uległą o podpisanie specjalnej umowy,w której zawarłem wszystkie punkty oraz wymagania.Jeśli jej tak zwane "granice bezwzględne" nie zostaną tam uwzględnione po prostu robię co chce.Nie jestem potworem,nie chcę krzywdzić dziewczyn,ale jeśli zrobią coś niezgodnego z umową otrzymują karę.To proste,są moją własnością i oddają się mi całkowicie.



Kate POV
Głośny dźwięk budzika dotarł do moich uszu wypełniając spokojną,cichą przestrzeń w okół mnie denerwująca muzyką.Niechętnie uniosłam rękę do góry i łapiąc w palce swój telefon wyłączyłam melodię.Odruchowo wtuliłam zmęczoną twarz w miękką,kremową poduszkę pode mną i wypuściłam z ust warknięcie niezadowolenia.Nienawidziłam wczesnych pobudek.Była 5:30,za oknem wciąż panowała głęboka noc,a ogromny księżyc gdzieniegdzie przebijał się między chmurami jakby chcąc przypomnieć,że on wciąż tam jest.Czy Pan Grey musi zaczynać pracę tak wcześnie?Około godziny osiemnastej wczorajszego dnia otrzymałam e-mail z moimi obowiązkami.Musiałam dokładnie przeanalizować każdy punkt i odesłać potwierdzenie,iż przyjmuję tę pracę.Jednym z warunków była punktualność,więc nie chcąc nawalać pierwszego dnia zsunęłam się z łóżka.Moje kości pyknęły nieprzyjemnie kiedy odbiłam się od miękkiego materaca zmuszając moje ciało do wyprostowania się i ustania na nogach.Czułam się okropnie.Powolnie przesuwałam stopy po miękkim,białym dywanie ułożonym przy łóżku i zgarniając z półki swój ulubiony ręcznik wkroczyłam do łazienki.Zbyt jasne światło żarówki padło na moją twarz sprawiając,że moje oczy zapiekły i chcąc je chronić zacisnęłam powieki.Przez dobre pięć minut stałam w bezruchu,a kiedy w końcu przyzwyczaiłam się do jasności zdjęłam z siebie piżamę i naga wkroczyłam do kabiny.Poranny prysznic był moją rutyną,bez niego byłam zaspana i zmęczona.Ciepła woda pozwalała mi rozluźnić mięśnie i to było na prawdę dobre.Zamknęłam szklaną kabinę i odkręciłam kurek pozwalając gorącej cieczy opaść na moją rozgrzaną skórę.Nie miałam zbyt wiele czasu dlatego po 10 minutach bezsensownego stania nalałam na dłoń odrobinę waniliowego żelu i rozkoszując się jego słodkim zapachem zaczęłam nacierać moje ciało dokładnie je myjąc.Kiedy byłam już odświeżona rozsunęłam szklane drzwiczki kabiny i owijając się ręcznikiem podeszła do ogromnego lustra powieszonego nad białą umywalką wbudowaną w jasny blat łazienkowy.Lubiłam moje mieszkanie nawet jeśli nie było ogromną willą z basenem oraz szeregiem służących donoszących mi wino czy owoce.Nigdy nie byłam osobą specjalnie zamożną,nawet wtedy gdy jeszcze mieszkałam z rodzicami,ale nie mogę powiedzieć,że byłam biedna.Miałam wystarczająca ilość pieniędzy na moje wszelkie potrzeby,jednak kiedy rodzice zrezygnowali z opieki nade mnąmój świat zmienił się.Przekręciłam srebrne pokrętło uwalniając strumień wody i podstawiłam pod niego swoją fioletową szczoteczkę zwilżając jej włosie.Następnie nałożyłam odpowiednią ilość pasty i zaczęłam starannie szorować swoje białe zęby.Nigdy nie chciałam pracować w wielkiej korporacji pochłaniającej miliony młodych dusz,które harują jak mróweczki by zadowolić szefa i zachować posadę,taka wizja przerażała mnie i sprawiała,że nie chciałam dorastać.Jednak ja musiałam dojrzeć jeszcze wcześniej gdyż rodzice nie byli najbardziej współczującymi i pomocnymi ludźmi na świecie.Westchnęłam w duchu i wypluwając pastę wypłukałam usta.Nie myśl o nich Kate,skup się na dobrych emocjach.Kiwnęłam głową po czym dokładnie osuszyłam twarz niewielkim,białym ręcznikiem i gasząc światło opuściłam łazienkę.Wiedziałam,że Pan Grey wymaga od swoich pracowników eleganckiego oraz czystego stroju dlatego postanowiłam zjeść śniadanie przed ubraniem się.Boso podreptałam do niewielkiej,kolorowej kuchni i stając przed miętową lodówką wyjęłam z niej mleko.Następnie wydostałam z szafki płatki oraz czerwoną miskę w kropki i nalewając do niej mleka wstawiłam naczynie do mikrofali w celu podgrzania cieczy.Zimne mleko sprawia,że jestem chora,a nie mogę pozwolić sobie na zwolnienie w pierwszych tygodniach pracy.Takie postępowanie nie wygląda najlepiej w oczach pracodawcy.Kiedy miska spokojnie obracała się w mikrofali nalałam do czajnika wody i wsypałam do kubka dwie łyżeczki kawy.To powinno postawić mnie na nogi.Nuciłam pod nosem jedną z piosenek Beyonce machając głową i kręcąc biodrami.Byłam dość radosną osobą pomimo wielu problemów,które starannie ukrywałam.Kiedy moje śniadanie było gotowe przygotowałam na spodeczku sporą tabletkę leków i usiadłam przy stole.Spokojnie konsumowałam rozmięknięte płatki grzebiąc w telefonie i sprawdzając najnowsze informacje.Po dwudziestu minutach głęboka miska była już pusta,a niesmaczna tabletka wylądowała w moim ciele dając mi pewność,że nic złego nie stanie się dzisiejszego dnia.Dopiłam kawę i sprzątając naczynia powróciłam do sypialni.Została mi niecała godzina na ubranie się,umalowanie,kupienie kawy oraz ciasta i dobiegnięcie do firmy.Cholera.Szybko wsunęłam na siebie czarną bieliznę,którą sekundę później zakryłam zwykłą,czarną,obcisłą sukienką z rękawami 3/4.Byłam szczupła,może nie idealna,ale materiał kreacji układał się na mnie wręcz doskonale.Następnie ozdobiłam stopy szpilkami,wpięłam jakieś złote kolczyki,zapięłam zegarek na ręce i potruchtałam do łazienki gdzie zrobiłam delikatny makijaż i związałam swoje lekko pofalowane włosy w wysokiego kucyka.Nie miałam czasu na upewnianie się czy mój strój jest odpowiedni.Złapałam torebkę oraz płaszcz i zamykając dom wybiegłam na zatłoczoną ulicę przed moim blokiem.Mieszkam blisko centrum,więc nie powinien dziwić mnie nadmiar ludzi o tej porze.Mój autobus spóźniał się dlatego nie chcąc tracić czasu zaczęłam truchtać w stronę najbliższego Starbucksa w celu zakupienia kawy i ciastka dla Pana Greya.Byłam zestresowana i zmartwiona,a szpilki nie ułatwiały mi szybkiego poruszania się.Na szczęście w kawiarni nie było kolejki więc zakup napoju oraz przekąski potrwał zaledwie pięć minut.Następne dziesięć poświęciłam na bieg do firmy,wjazd windą i ułożenie jedzenia na czystym biurku mojego szefa.Opadłam na miękki fotel ustawiony za wysoką ladą osobistej recepcji Pana Grey'a gdzie teraz znajdowało się moje stanowisko pracy.Nienawidzę biegania.Oddychałam ciężko masując swoje czerwone policzki i rozglądałam się dookoła badając otaczające mnie ściany,szafki i okna.To miejsce było podobne do holu na dole,ale dużo mniejsze i nieco..cieplejsze.Chyba polubię tę pracę.Nagle usłyszałam charakterystyczny dzwoneczek windy oznajmiający przybycie kolejnej osoby na to piętro.Odruchowo poderwałam się do góry nerwowo poprawiając włosy i przygładzając dłońmi sukienkę tak by wyglądała dobrze.Wysoki mężczyzna powolnie wyszedł na długi,jasny korytarz,a jego dłoń zatopiła się w kasztanowych włosach,które tak jak wczoraj ułożone były do góry.Jego szczęka była rozluźniona,miał na sobie garnitur,a w dłonie trzymał trzy białe teczki.Wyglądał zjawiskowo.Moje usta mimowolnie wygięły się w delikatnym uśmiechu,który w sekundę zgasiłam.
-Dzień Dobry Panie Grey-powiedziałam grzecznie kiedy mój szef przechodził koło mojego stanowiska.
-Punktualność,punkt dla ciebie.-odparł krótko rzucając szybkie spojrzenie na mój strój po czym nacisnął srebrną klamkę i otwierając drzwi zniknął w swoim gabinecie.Odetchnęłam z ulgą.Mam pierwszego plusa.




Duży,okrągły zegar na ścianie wskazywał równo 15.Pan Grey od rana siedział w swoim gabinecie wzywając mnie do siebie zaledwie dwa razy w celu doniesienia kawy i skserowania jakiś ważnych dokumentów.Kiedy wchodziłam do jego oazy czułam jak obserwował mnie sprawiając,że moje ręce drżały tak samo jak nogi,które z trudem utrzymywały moje ciało w normalnej pozycji.Przez dobre dwie godziny zwiedzałam owe piętro ucząc się położenia filiżanek,kawy,cukru,ksera,kartek,długopisów,segregatorów oraz pieczątek.Musiałam spinać dokumenty,odbierać telefony,kserować i układać odpowiednie umowy do dobrych segregatorów.Pozornie ta praca wydaje się nudna,ale jeśli na prawdę się skupie czas po prostu płynie.W międzyczasie zjadłam kupiony na dole lunch i wraz z dostawą kawy zaniosłam jakieś danie Panu Greyowi.Swoją drogą dopiero jakąś godzinę temu dowiedziałam się jak na prawdę ma na imię.Justin.Dość..ładnie.Ułożyłam pieczątki w równej linii i wsunęłam ostatnią umowę do przezroczystej koszulki wpiętej w czerwony segregator.Dzisiejszy dzień był nieco jaśniejszy niż ten wczoraj i zamiast chmur na niebie pojawiło się słońce.
-Kate na piętrze dziesiątym czekają papiery,odbierz je,teraz.-warknął mój szef,a jego głos dotarł do mnie przez specjalne urządzenie zamontowane w biurku,przy którym siedziałam.Odruchowo podniosłam się do góry i bezsłownie ruszyłam w stronę windy przeznaczonej dla normalnych pracowników.Pan Grey miał swoją,ale z tego co wiem nie jeździ nią nikt oprócz jego.Wzruszyłam ramionami i wsiadając do ciasnego pomieszczenie wcisnęłam odpowiedni guziczek z cyferką piętra wyznaczonego przez kierownika.Nie przejmowałam się jego szorstkim tonem bo z tego co wiem zawsze taki jest.Cóż,wiem,że nie zrobiłam nic złego więc nie przejmuje się jego opryskliwością.Urządzenie zatrzymało się na odpowiednim piętrze,a ja wyleciałam na korytarz i podchodząc do wysokiej blondynki odebrałam stos kompletnie nieułożonych kartek,które jakimś cudem trzymały się razem.
-To bardzo ważne,nie zgub niczego-mruknęła dziewczyna odgarniając kosmyk swoich krótkich włosów za ucho,a ja rzuciłam jej dość nieprzyjemne spojrzenie.Przekręciłam oczami i przytrzymując stos ponownie wkroczyłam do windy.Droga na górę nie trwała długo,ale czułam jak moje dłonie drętwieją pod ciężarem papierów więc kiedy maszyna zatrzymała się na piętrze,na którym pracowałam chciałam dotrzeć do jego gabinetu jak najszybciej.Kiedy przechodziłam koło wysokiego blatu zadzwonił telefon,który powinnam odebrać dlatego zatrzymując się wyciągnęłam rękę ku urządzeniu i wtedy cały stos ważnych papierów upadł na podłogę.Przeklęłam pod nosem i szybko odebrałam telefon rzucając typową formułkę przedstawiającą naszą firmę i moje stanowisko.Nie da się opisać złości jaka ogarnęła mnie gdy usłyszałam,że rozmówcą,przez którego upuściłam to wszystko był przedstawiciel firmy z proszkami do prania.Zdenerwowana stanęłam plecami do drzwi Pana Grey'a i pochyliłam się by zebrać wszelkie karteczki.


Justin POV
Miałem dwadzieścia minut na podpisanie kilku ważnych dokumentów.Dzisiaj kończę moja pracę parę godzin wcześniej niż zwykle,a powodem owego zwolnienia jest przymus dostarczenia dokumentów wybranej przeze mnie dziewczyny do ośrodka.Wczoraj spędziłem dobre trzy godziny przeglądając wszystkie kandydatki aż w końcu wybrałem trzy,które mogłyby trafić do mojego łóżka.Byłem wyraźnie zadowolony kiedy wchodząc do pracy zobaczyłem Panne Hammilton w cholernie seksownej,obcisłej sukience.Na moim biurku czekała kawa i moje ulubione ciasto,to sprawiło,że poczułem się dumny ze swojej decyzji o daniu jej tego stanowiska.Wzywałem ją dzisiaj kilkukrotnie prosząc o błahe sprawy takie jak kawa czy ksero,jednak jej obecność w moim gabinecie wywoływała nagłą nadpobudliwość mojego penisa więc musiałem ograniczyć te "spotkania" do minimum.Owszem,widzę tę dziewczynę drugi dzień,ale żadna laska nie działała na mnie w ten sposób.Kate miała apetyczne ciało i tą nieśmiałość,która podniecała mnie w kompletnie inny sposób.Warknąłem wkurwiony na własny umysł,który nie potrafił skupić się na wybranej przeze mnie dziewczynie,którą prawdopodobnie już dziś będę pieprzył,nie,on wolał rozmyślać o idealnie jasnej skórze Panny Hammilton.Nie obchodził mnie jej charakter,ona miała na prawdę dobre ciało.Ponownie spojrzałem na zdjęcie uległej,która za jakąś godzinę będzie moja.Była to wysoka dziewczyna o zielonych oczach,długich rudych włosach i trochę zbyt dużych piersiach,które dla mnie nie były atutem.Wolałem takie,które mieszczą się w moje ręce,ale dziewczyna miała najmniej partnerów i ten fakt zadecydował o wyborze właśnie jej.Kiedy minęło dziesięć minut od ostatniego polecenia wydanego przeze mnie w stronę Panny Hammilton zacząłem się denerwować.To nie tak,że dziewczyna musi być najwyższej klasy sportowcem,ja po prostu myślę już jedynie penisem.Odczekałem kolejne dwie minuty i wściekły poderwałem się do góry kierując się w stronę drzwi.Nerwowo szarpnąłem za klamkę pociągając ją ku sobie i otwierając drzwi.Zobaczyłem stos kartek rozrzuconych na podłodze,a kiedy mój wzrok zjechał nieco niżej zamarłem.Idealny tyłek Kate Hammilton był wypięty,a moje oczy mogły bezczelnie podziwiać jego krągły kształt.Cholera.Skłamałbym mówiąc,że ten widok nie zadziałał na mnie w pewien sposób.W mojej głowie zaczęły pojawiać się różne sytuacje,ona wypięta,ja za nią,mocny klaps.Przełknąłem głośno ślinę.Pieprzyc rudą dziwkę z wielkimi cyckami,ja muszę mieć ten tyłek dla siebie.





~*~

Dobry wieczór !! <3
Na początku chciałabym przeprosić,że musieliście tyle czekać na rozdział.Niestety jestem w pierwszej klasie liceum na profilu biol-chem-fiz i mam TYLE nauki oraz jeszcze swojego bloga,więc napisanie rozdziału było dla mnie super wyzwaniem.Wiem,że po prologu spodziewaliście się czegoś lepszego,ale nie piszę tak dobrze jak Oliwka,mój styl jest inny i przepraszam jeśli kogoś zawiodłam :( Na prawdę...Czasami może zabraknąć przecinka,ale ja zawsze miałam z tym problem więc proszę bądźcie wyrozumiali i umm nie powinno być jakiś błedów ale jesli znajde chwile przeczytam to i poprawie może jutro :) Tak czy owak rozdział jest troszkę nudny ale nie mozna wymagac wielkich akcji na samym początku.Mam nadzieję,że spodobało się chociaż troszeczkę no i komentujcie ! <3

środa, 5 marca 2014

Prolog

Justin Drew Grey
Lime St, Londyn, Wielka Brytania



Sarah Norman                                                                                     Londyn, 22.01.2014 r.
8 Crossfield Road
Birmingham
West Midlands
B29 1WQ                                                                  Lloyd's of London
                                                                                  1 Lime St, London
                                                                                  EC3M 7HA, Wielka Brytania

                                      Rozwiązanie umowy o pracę na mocy porozumienia stron



Zwracam się z prośbą o rozwiązanie umowy o pracę zawartej w dniu 4.06.2011 r. pomiędzy Chloe Montez a Lloyd's of London, na mocy porozumienia stron. Jako termin rozwiązania umowy proponuję dzień 25.01.2014 r.
                                                                                                       Z poważaniem
                                                                                        22.01.2014 r.           Sarah Norman


Oczy szatyna automatycznie rozszerzyły się i zaczęły czytać jeszcze raz, powoli lustrując dokument. Biorąc głęboki oddech, pociągnął z frustracją za końcówki swoich kasztanowych, miękkich włosów. Wstał z obrotowego krzesła mozolnym ruchem, odkładając teczkę na właściwe miejsce. Ponownie rzuciwszy okiem na arkusz papieru, chrząknął nieznacznie, kończąc czytać tekst zamieszczony na kartce.Najmłodsza pracownica pana Justin'a Grey'a zrezygnowała z posady sekretarki, co dla tak młodego mężczyzny było wręcz niekorzystne. Prace biurowe związane z działalnością oraz funkcjonowaniem firmy nie były jedynym zobowiązaniem czarnowłosej kobiety. Sarah Norman za dnia tkwiła w postaci pracownicy, zaś w nocy stawała się więźniem, niewolnicą seksu.
-Czas na schwytanie nowej, niezużytej zabawki- mamrocząc sam do siebie, poluzował niebieski, jedwabny krawat, który uciskał jego szyję. Noszona ozdoba nie pełniła tylko roli dodatku do ubioru, ponadto służyła również jako uzupełnienie stosunku, pełnego i namiętnego seksu.
Zakuwając nadgarstki niebieskookiej w żelazne kajdanki, twarz mężczyzny wyrażała jedynie całkowite skupienie. Biorąc opaskę na oczy, odgarnął czarne jak smoła włosy dziewczyny z czoła. Czarnowłosa oblizała koniuszkiem języka swoje suche, spierzchnięte wargi, czekając z niecierpliwością na dalszy potok zdarzeń.
-Dlaczego mu uległam?- niebieskooka zadała sobie pytanie, próbując w jakikolwiek sposób doszukać się na nie odpowiedzi. Z każdą sekundą, minutą stawała się w coraz to większym stopniu podniecona, wewnątrz młodego ciała dziewczyny wrzało. Pragnęła go.

Kąciki ust szatyna wygięły się w chytrym, przebiegłym uśmieszku, przypominając sobie ostatnią noc , podczas to której przetestował nową pozycję seksualną. Zamknął oczy, w celu przywołania wspomnień dotyczących tego wydarzenia.
Sarah Norman nieznacznie poruszała się pod nim z otępienia, jakie potęgowało się w niej, w momencie dotknięcia przez brązowookiego jej kobiecości swoimi palcami, gładząc ją tam powolnymi ruchami. Kobieta wiła się pod dobrze umięśnionym mężczyzną, poruszając biodrami, jednakże pan Grey momentalnie zaprzestał swoich czynności, zaś z ust niebieskookiej wydobył się cichy jęk niezadowolenia.
Powolnymi krokami wędrując w stronę okna, stanął przed grubą taflą szkła, podziwiając jasną przestrzeń za nim. Krzyżując swoje ręce na piersi, zaczął obmyślać plan działania nad pochwyceniem nowej, lepszej uległej, która ofiarowałaby wszystko co posiada, swoje ciało oraz duszę. Innymi słowy to podpisanie paktu z diabłem, aczkolwiek poddana czerpie z tego niemałe korzyści, wręcz przeciwnie. Za dobre wykonywanie swoich obowiązków oraz spełnianie zachcianek pana , niewolnica seksu otrzymuje wynagrodzenie w postaci dobrego stosunku lub pieszczoty. Poprawiając czarną marynarkę, monotonnie wydobył z kieszeni spodni komórkę, w celu skontrolowania swojego napiętego harmonogramu.

Poniedziałek, 22.01.2014 r, godz. 05:30- Pobyt w pracy
Poniedziałek 22. 01.2014 r, godz. 10:00- Spotkanie z Agentem Nieruchomości
Poniedziałek 22.01. 2014 r, godz. 14:15- Zaświadczenie umowy ubezpieczeniowej
Poniedziałek 22.01.2014 r, godz. 18:30- Zgromadzenie w Sali Obrad
Poniedziałek 22.01.2014 r, godz. 21:00- Dyskusja na temat udoskonalenie funkcjonowania firmy Lloyd's of London
Poniedziałek 22.01.2014 r, godz. 22:30- Powrót do domu

Wzdychając pan Grey, potarł nerwowo swoje dłonie, myśląc nad mało istotnymi rzeczami. Rozpatrywał pozytywne oraz negatywne aspekty zatrudnienia uległej na pełny etat, noc oraz dzień, dzień oraz noc. Usta szatyna wygięły się w podstępnym uśmieszku, w momencie kiedy w jego głowie ukazał się idealny plan seksu 24/7, czyli dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu.
-Nie ruszaj się, ostrzegam- mruknął władczym głosem, stojąc nad nagim ciałem czarnowłosej. Nachylając się nad nią, zaczął dmuchać swoim ciepłym, miętowym oddechem na bladą skórę młodej kobiety. Z pomiędzy jej warg uciekł cichy, seksowny jęk motywujący szatyna do dalszych poczynań, jednakże to mu nie wystarczało. Pochylając się nad uchem panienki Sarah, zagryzł jego płatek.
-Błagaj o dalsze pieszczoty-warknął poważnie, przejeżdżając palcem wzdłuż jej gładkiej muszelki. Krzyki oraz usilne błagania o stosunek były melodią dla jego uszu, której potrafiłby nieustannie słuchać. Wielbiła go, był dla niebieskookiej siódmym cudem świata.
-Oh tak! Błagam panie Grey! Chcę poczuć twój dotyk, twoją męskość i rozkoszować się nim! Proszę, uczyń mi ten zaszczyt!-wyjęczała niczym rozjuszona kotka.

Przypominając sobie ówczesny stosunek, pogładził dwoma palcami swoją brodę, rozmyślając. W jego umyśle panował istny chaos, nie pozwalając skupić się Grey'owi na konkretnych, istotnych rzeczach.
Łapiąc pejcz w dłoń, odwrócił ciało dziewczyny na plecy. Batog smyrał po jej smukłej sylwetce, doprowadzając ją tym do szaleństwa. Przenosząc przyrząd na pierś, zaczął powolnie okrążać nim jej nabrzmiałe sutki. Panna Norman wiła się w ekstazie, wypinając swoje piersi ku mężczyźnie. Wyraz pana Grey'a był nieczytelny, wręcz niewyraźny. Zmieniając miejsce położenia, przesunął szpicrutę na jej mokrą od soków kobiecość. Kobieta o błękitnych oczach wydała głośny jęk zadowolenia, czując jak włosie narzędzia smyra po jej gładkiej, nieskazitelnej skórze. Klaps! Krzyk dziewczyny wywołany rozkoszą przeciął powietrze, w momencie uderzenia batem jej strefy intymnej.
Justin Grey kręcąc głową, zacisnął powieki, zastanawiając się nad zdobyciem nowej zabawki seksualnej.
Ona jest bliżej niż sądzisz...


Kate Hammilton
Greenwich High Road, Londyn, Wielka Brytania

                                                                                                       Londyn, 24.01.2014

                                                                PODANIE O PRACĘ
Kate Hammilton
173-185 Greenwich High Road
London SE10 8JA
Wielka Brytania                                                                       Justin Drew Grey
                                                                                               Prezes Firmy
                                                                                               Lloyd's of London

Zwracam się z uprzejmą prośbą o przyjęcie mnie do pracy na stanowisko sekretarki. Praca w tym zawodzie odpowiada moim zainteresowaniom oraz jest zgodna z moimi kwalifikacjami.
Obok podstawowego przygotowania do pracy w sekretariacie, potrafię posługiwać się komputerami pracującymi na systemach operacyjnych MS Windows oraz Ubuntu. Dzięki odpowiednim szkoleniom komputerowym praca na pakietach biurowych takich jak MS Office oraz OpenOffice nie stanowi dla mnie problemu. Chciałam również nadmienić, że dzięki poprzedniej pracy potrafię również obsługiwać najnowsze urządzenia telekomunikacyjne.
                                                                                               Z poważaniem
                                                                                                         Kate Hammilton


Wciskając ostatni przycisk kremowej klawiatury MacBook'a , Kate Hammilton odchyliła się do tyłu, wydobywając z pomiędzy swoich blado-różanych warg ciche oddechy. Przeszukując różnorodne gazety nareszcie znalazła wymarzoną pracę. Posada sekretarki harmonizowała z kompetencjami oraz umiejętnościami brunetki, co w tym zawodzie bezustannie okazywało się sprzyjającym oraz dogodnym czynnikiem. Wzdychając, podniosła się do pionowej pozycji, idąc w kierunku niewielkiej garderoby. Łapiąc swoimi dłońmi czarny wieszak, wyciągnęła z szafy bawełniany sweter oraz dżinsowe rurki. Nie była osobą bogatą, nie posiadała ogromnych sum pieniędzy, nie prowadziła się sportowymi, luksusowymi autami. Bez ustanku starała się łapać dorywcze prace, aby mieć pieniądze na spłatę mieszkania oraz utrzymanie.


                                                             Kate Hammilton
                                                             Londyn
                                                            Wielka Brytania

                                                             kom. +44 20 0984 2765
                                                             kate993@onet.pl

Dane osobowe:
Data urodzenia: 08. 10. 1993r.
Miejsce urodzenia: Włochy
Stan cywilny: Panna

Doświadczenie
zawodowe:

2010- National Gallery- malarz
2011- Restaurant Gordon Ramsay- kelnerka
2012- Gosia's Cake- cukiernik
2013- Public Limited (PLC)- sekretarka

Edukacja:


2008-2009- University of Oxford

Języki obce:
-francuski
-hiszpański
-włoski

Zainteresowania:
-śpiew
-gra na gitarze, fortepianie oraz flecie.
-taniec
-gimnastyka artystyczna
-sztuka

Wyciągając z drukarki obie kartki papieru przedstawiające jej CV oraz podanie o pracę, włożyła dokumenty do sporych rozmiarów koperty. Tego dnia miała pełne ręce roboty, wskutek czego nie była w stanie doręczyć osobiście swojego życiorysu oraz pisma. Kończąc adresowanie koperty,wyszła z mieszkania,w celu wrzucenia wiadomości do skrzynki pocztowej. Po wykonaniu zamierzanych czynności powróciła do domu, zakładając na nogi ciepłe kapcie.
-Gdzie do licha podziałam tabletki?- wymamrotała pod nosem, sama do siebie, szukając po szufladach niewielkiego opakowania z pigułkami, mającymi na celu wyzwolenie brunetki od stresu. Poszukiwania zostały zakończone,w momencie kiedy dziewczyna dostrzegła biały pojemniczek ze środkami leczniczymi. Nalewając wody mineralnej do kryształowej szklanki,wytrząsnęła z pudełeczka jasnozieloną kapsułkę na swoją rękę. Unosząc dłoń do ust, tabletka swobodnie dostała się na język niebieskookiej, a następnie popijając ją, przepłynęła przez gardło. Z ust Kate wydostało się ciche westchnięcie, w momencie kiedy przypomniała sobie wydarzenie, przez które teraz permanentnie podlegała konieczności faszerowania się lekami.
-Chyba żartujesz wariatko! Na co liczyłaś kurwo?! Nawet bym nietknął takiej jak ty! Jesteś chora!- wrzasnął wściekle, zaś krzyki jej tak zwanego "chłopaka" spowodowały ogromny ból, który rezonował w czaszce dziewczyny. Wykrzywiła swoje usta w grymas, patrząc na młodego mężczyznę załzawionymi oczyma.
-Proszę nie mów tak-wyszeptała ze skruchą widoczną w jej głosie, nerwowo drapiąc swoje nadgarstki,by zaraz po chwili wbić ostre paznokcie w skórę.

Miała ochotę prychnąć ,w momencie kiedy przypomniała sobie jak łatwowierna oraz naiwna była, aby wierzyć, iż ktokolwiek będzie skłonny pokochać taką niezdarę jak ona. Co do miłości, nie miała szczęścia.
Catching teardrops in my hands
Only silence as it's ending,
Like we never had a chance

Śpiewając pod nosem niedawno poznaną piosenkę, poruszała biodrami w rytmie, który rozbrzmiewał w jej głowie.
Tego dnia miała wiele rzeczy do zrobienia, wskutek czego brakowało jej wolnego czasu na spełnianie własnych potrzeb, zachcianek. Wydobywając z ust ciche westchnięcie, pomaszerowała do okna, aby nie co wpuścić świeżego powietrza do wnętrza jej niewielkich rozmiarów mieszkania. W pewnej chwili do jej uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk dzwonka, który przynależał do Emily. Na twarz brunetki wdarł się cień uśmiechu, gdy zieloną słuchawką odblokowała wychodzące połączenia, zaś w telefonie rozbrzmiał piskliwy głos jej przyjaciółki.
-Cześć laska jakieś plany na dziś?-wymamrotała tajemniczym głosem, toteż Kate już była w stanie snuć domysły, iż święci się to i owo.
-Przykro mi Ems, nie dziś- westchnęła zrezygnowana, zgaszając tym samym entuzjazm przyjaciółki. W głowie brunetki momentalnie ukazał się obraz blondynki tryskającej euforią,która po chwili zgasła niczym świeca muśnięta przez łagodny podmuch wiatru. Nie mając zbytnio czasu na babskie pogaduszki, pożegnała się z przyjaciółką, a następnie zakończyła wychodzące połączenie czerwoną słuchawką. Miała naprawdę sporo rzeczy na głowie, dlatego nie tracąc czasu, założyła swój płaszcz oraz zbierając z komody portfel, wybyła z domu. Łapiąc taksówkę, wsiadła do żółtego samochodu,usadawiając się na miękkich, skórzanych siedzeniach.
-Dzień dobry. Proszę mnie zawieźć pod bank Barclays- wymamrotała oficjalnie, wyciągając z portmonetki odpowiednią sumę pieniędzy. Kierowca w mgnieniu oka dowiózł dziewczynę w wyznaczone przez nią miejsce. Powolnie wchodząc po śliskich stopniach marmurowych schodów, dotarła do drzwi. Pociągnęła za mosiężną klamkę, wchodząc do środka tak znanego jej budynku, wierzcie lub nie, jednak w banku bywała dość często. Miała obowiązek spłacenia raty na mieszkanie w ciągu czterdziestu ośmiu dni, a dzisiejszy dzień był ostatecznym terminem. Podchodząc do odpowiedniego okienka, wyjęła z portfela dość dużą ilość banknotów. Młoda kobieta za szklaną szybą szybko przeliczając pieniądze, wydrukowała zaświadczenie o spłaty zaległego rachunku. Kate dziękując odeszła od okienka, kierując się w stronę wyjścia. Teraz mogła odetchnąć z ulgą, gdyż z głowy spadł jej ciężar, jakim jest rozliczenie się z bankiem. Uśmiechnięta wyszła z obszernego budynku, szybko przebierając stopami po schodach. W pewnej chwili jakieś zwierzę wpadło pod jej smukłe nogi, wskutek czego pośladki Kate niemało na tym ucierpiały. Na stopniach dostrzegła rudego, puszystego kota z przyklapniętym uszkiem. Brunetka powoli unosząc się do góry podeszła do zwierzaka, a następnie kucnęła przed nim, delikatnie dotykając jego brązowej obroży z pozłacanymi elementami.
Po jej głowie chodziły różnorodne pytania, na które w błyskawicznym tempie doszukała się odpowiedzi. Na skórzanej obroży widniał adres domu oraz imię zwierzaka.
-Pewnie się zgubiłeś ,co Tuts?-zapytała kota , jednakże jedyne co usłyszała, to ciche mruknięcie wychodzące z jego pyszczka, w momencie kiedy dłoń dziewczyny posmyrała zwierzaka po grzbiecie. Biorąc rudego na ręce, ruszyła przed siebie, zmierzając prosto pod mieszkanie sierściucha. Nie minęło więcej aniżeli dziesięć minut, gdy znalazła się pod ogromną rezydencją.
-Yay- wymamrotała zarówno zachwycona, jak i zdziwiona ogromnym budynkiem. Przełykając ślinę , powolnym krokiem podeszła pod elegancką bramę.
- Mam zadzwonić?-zapytała sama siebie, unosząc palec nad guziczkiem wzywającym właściciela mieszkania, jednakże dosłownie w parę sekund pokręciła głową, tym samym zaprzeczając sobie. Biorąc rudego zwierzaka uniosła go ponad szczyt bramy, zaś kotek swobodnie opadł na cztery łapy, gdy znalazł się już na swojej obszernej posiadłości. Kąciki ust Kate uniosły się lekko, po czym machając do pupila odwróciła się napięcie oraz ruszyła w kierunku swojego domu. Wzdrygnęła się, kiedy zimny podmuch wiatru otulił jej ciało,wywołując gęsią skórkę na jej aksamitnej skórze. Teraz marzyła tylko o tym , by móc dostać się do pracy, ponieważ jeżeli nie uda jej się to, środki dostępne na koncie dziewczyny wyczerpią się, zaś ona nie będzie miała pieniędzy na jedzenie oraz na spłatę własnego mieszkania. Czuła na sobie czyjś wzrok, jednak myśląc, iż to tylko jej wymysły, wzruszyła ramionami, idąc przed siebie.
Wszystko pójdzie zgodnie z planem, aczkolwiek nie twoim...

                                                                          ~*~
Witajcie, a więc za mną już prolog tak? Naprawdę wiele mojej pracy poświęciłam,aby to napisać. Nie wiem czy wam się spodoba czy nie,ale liczę,że jednak choćby w minimalnym stopniu przypadnie wam do gustu. Ja oraz Agacia [ dobrze znana na blogu emilyandjustin.bloblo.pl, zaś teraz również możecie spotkać ją na blogu other-worlds-jb.blogspot.com {osobiście nie mogę się doczekać historii jaką przygotowałaś skarbie :3} ] będziemy prowadziły tego bloga wspólnie, dotyczy to rozdziałów, które będziemy pisały na przemian. Jestem pewna,że bardziej spodobają się wam rozdziały Agaty, jednak modlę się ,aby moje nie były tak złe, chociaż z drugą autorką to raczej równać sie nie mogę. Tak więc wracając do prologu... KOMENTUJCIE, wyrażajcie swoje opinię w komentarzach. Autorką pierwszego rozdziału będzie Agata! Tak więc czekamy
[ ja również ]. W skrócie ona będzie pisała rozdziały nieparzyste, zaś ja parzyste. Więc to tyle.
                                                                                                       ADIJOS !