Kate's POV:
-Jasna cholera- wymamrotałam pod nosem, niezwłocznie schylając, by móc zebrać rozproszone papiery. Będąc na klęczka, składałam porozrzucane materiały, modląc się ,aby nikt w tej chwili nie wtargnął do gabinetu a zwłaszcza nie Pan Grey. Rozejrzałam się dookoła, upewniając się, czy oby na pewno zebrałam wszystkie arkusze.
-Oh i tu cię mam-zaśmiałam się słodko, wchodząc pod biurko i usiłując wydostać kartkę papieru,która wślizgnęła się pod nóżkę mebla. Nieoczekiwanie poczułam lekki podmuch wiatru, który przemknął przez moją sylwetkę, powodując tym samym gęsią skórę. Cholera. Zaskoczona zmarszczyłam brwi i powolnie zaczęłam cofać się,by móc ostatecznie wyjść z pod miejsca do pracy. Przeciąg w pokoju nie był wymysłem posiadanej przeze mnie wybujałej wyobraźni, to rzeczywiste zjawisko. Przełykając nerwowo ślinę, poczułam jak rąbki sukienki noszonej przeze mnie brną ku górze. Natychmiastowo interweniując, obciągnęłam końce swojej kreacji w dół.
-Panno Hammilton- szorstki, ochrypnięty głos dobiegł do moich uszu, wywołując nieprzyjemne prądy, które w zaledwie parę sekund obrały sobie kurs, obiegając całe moje ciało. Uczucie, iż moje policzki z niewiadomej przyczyny zaczynają nabierać koloru purpury nie dodawało mi choć garstki otuchy, a wręcz przeciwnie - onieśmielało mnie. Ton głosu mężczyzny o kasztanowych włosach sprawiał wrażenie zdenerwowanego oraz lekko zachwianego, co było zaskakującą rzeczą, gdyż Pan Grey był człowiekiem zasadniczym oraz zdecydowanym, twardo stąpającym po ziemi.
-Czy nie uważasz, że powinnaś wstać?- zapytał poważnie, zachowując przy tym kamienny wyraz twarzy, a następnie wsunął swoje dłonie do kieszeni czarnych spodni garnituru sprawiających wygląd odzieży wykonanej z solidnego, najznakomitszego tworzywa. W momencie kiedy wypowiedziane przez brązowookiego mężczyznę słowa opuściły jego pulchne wargi, zdałam sobie sprawę, iż wciąż tkwię w tej samej pozycji, w której znajdowałam się kilka minut temu. Kate, ty idiotko. Nerwowo wbijając ostre paznokcie w swój nadgarstek, mozolnym ruchem podniosłam się do pozycji pionowej, głośno przełykając ślinę.
-Niech Pan mi wybaczy- wymamrotałam oficjalnym tonem, ujmując stos tym razem równo poukładanych kartek oraz ruszając z gracją w kierunku Pana Grey'a
- Mam zanieść te dokumenty do Pana gabinetu?- zapytałam niepewnie, natychmiastowo karcąc siebie za tak niedorzeczne pytanie. Kurwa, Kate myśl trochę. Młody mężczyzna milcząc jedynie wskazał na drzwi, zaś ja spuściłam swoją czerwoną od zażenowania twarz w dół. Idąc na chwiejących się nogach, poczułam jak w momencie tracę równowagę, a po chwili upadam na kolana, rozsypując idealnie złożone papiery.
-O mój Boże, tak strasznie przepraszam- wymamrotałam spanikowana, w pośpiechu zbierając wszelkie dokumenty. Nieumyślnie podniosłam wzrok do góry, napotykając na swojej drodze spojrzenie Pana Grey'a. Wzrok szatyna dosłownie wypalał dziurę w mojej sylwetce, która klęczała naprzeciw niego. Gdyby w chwili obecnej jakakolwiek osoba wstąpiła do tego pomieszczenia, widząc nas w takiej pozycji, mogłaby sądzić, iż mam zamiar obciągnąć mojemu szefowi. Jezu nie. Nic z tych rzeczy. Składając wszystkie arkusze, kątem oka dostrzegłam jak Pan Grey co chwila gorączkowo poprawia spodnie, które w tym momencie posiadały odbiegające od normy ułożenie. Kate do kurwy nędzy skończ na niego spoglądać i zacznij skupiać się na złożeniu tych jebanych papierów. Spuszczając wzrok, straciłam idealny widok na ciało szatyna oraz jego napiętą, seksowną szczękę.
-Praca- mój mózg w błyskawicznym tempie przywołał mnie do porządku oraz zmusił do wykonania przydzielonych mi obowiązków.
-Naprawdę przepraszam Panie Grey- wyszeptałam pokornie, ujmując w dłoń ostatnie pismo oraz kładąc je na ułożonym przeze mnie stosiku dokumentów.
-Niech Pani się pośpieszy, Panno Hammilton. Mam duże opóźnienie- niesamowicie przystojny mężczyzna wypuścił z ust wyraźne warknięcie, po czym napięcie odwrócił się,znikając za drzwiami mojej pracowni. Zrezygnowana wyprostowałam swoje ciało,ruszając do gabinetu Pana Grey'a. Pukając do eleganckich drzwi prowadzących do obszernego pomieszczenia, w którym obecnie przebywał mój szef, usłyszałam cichą odpowiedź, pozwalającą wejść mi do środka. Wzięłam gwałtowny wdech,a następnie pchnęłam wrota i wkroczyłam na próg pokoju mojego pracodawcy.
Justin's POV:
Trwając w osłupieniu, szybkim krokiem podążałem w stronę mojego pokaźnych rozmiarów gabinetu. Jasna cholera. Czując jak mój penis rośnie z sekundy na sekundę, natychmiastowo poprawiłem ułożenie swoich spodni. Wpadając do mojej pracowni, momentalnie ruszyłem w kierunku fotela ze skórzanym obiciem, gwałtownie na niego opadając oraz wypuszczając z ust warknięcie wywołane nadmierną frustracją i podnieceniem. Ta kobieta sprowadzi mnie na drogę ku własnej destrukcji. Już w pierwszej chwili, gdy ujrzałem wypięty ku mnie zgrabny tyłek Kate Hammilton , doszczętnie postradałem rozum. Grey, musisz zaprzestać myślenia kutasem a zacząć myśleć mózgiem. Wydobywając z pomiędzy warg ciche syknięcie spowodowane pieprzoną bezradnością, nerwowo pociągnąłem za końcówki swoich kasztanowych, miękkich włosów. Od momentu kiedy to zatrudniłem Kate Hammilton w należącej do mnie korporacji ,myśli dotyczące jak najszybszego zaspokojenia w postaci seksu bezustannie potęgowały się. Chryste. Dłużej nie wytrzymam. Sytuacja, w której brunetka padła przed moją sylwetką na kolana, tylko wzmogła pieprzony popęd seksualny drzemiący w mojej osobie. Ta kobieta obudziła bestię.
-Musisz ponieść karę-warknąłem władczo, ściskając lekko zaróżowione policzki Kate. Niebieskooka zwilżyła swoim mokrym, gorącym językiem spierzchnięte wargi, zaś po chwili wykonała krótkie skinięcie, padając na czworaka i unosząc głowę ku górze. Kąciki moich warg nieznacznie uniosły się, wyginając usta w zadziornym uśmiechu. Wytresowana, seksowna, całkowicie oddana, uległa i wyłącznie moja. Skierowałem swoją sylwetkę do salonu,a następnie siadając na skórzanym fotelu,poklepałem nogi.
-Chodź tutaj-powiedziałem istotnie, aczkolwiek łagodnie. Wyciągając skórzany pas z wąskich szlufek dżinsów, skupiłem całą swoją uwagę na raczkującej w moim kierunku dziewczynie, która po chwili niepewnie uklękła po mojej prawej. Bezsłownie łapiąc jej nagie ciało , przewiesiłem niebieskooką przez swoje kolano. Jędrne, kremowe pośladki dziewczyny zostały uniesione do góry, w wyniku czego posiadałem idealny dostęp do brunetki. Nie dostrzegałem twarzy kobiety, jednakże śmiało mogę stwierdzić, iż odczuwała lęk przed tym, co miało się wydarzyć.
-Odpręż się, przyda ci się chwila relaksu zanim poczujesz ból-stwierdziłem spokojnie, głaszcząc opuszkami palców bladą skórę jej tyłeczka. Kate z czasem coraz bardziej zaczęła odreagowywać na mój dotyk. Biorąc w dłoń pas wykonany z brązowej skóry, jeszcze przez ułamek sekundy pomasowałem jej pośladki, a następnie uniosłem rękę.
-Licz i błagaj o przebaczenie-syknąłem dyktatorsko, wykonując pierwsze uderzenie. Panna Hammilton zaciskając swoje małe piąstki, wypuściła z ust cichy pisk bólu i przerażenia.
-Jeden, przepraszam i dziękuję Panie- wyszeptała drżącym głosem, niewyobrażalnie się trzęsąc.
Zagryzając mocno swoją wargę, na języku poczułem metaliczny smak krwi. Spuszczając wzrok na swój krok, rozszerzyłem oczy i ledwie rozwarłem usta. Szlak. Pieprzone fantazje erotyczne z panną Hammilton w roli głównej spowodowały, iż mój członek w błyskawicznym tempie postawił się do pionu. Nagle usłyszałem cichy głos Kate, pytający o pozwolenie na wejście do gabinetu. Odparłem krótko, zaś drzwi otworzyły się, ukazując mi najseksowniejszą kobietę na świecie.
-Dzień dobry Panie Grey. Przyniosłam Panu dokumenty-mruknęła oficjalnie, męcząc swoimi ostrymi ząbkami dolną wargę o barwie dojrzałych malin. Kurwa. Ponownie nerwowo poprawiłem się na krześle, gorączkowo poprawiając spodnie. Skinąłem głową ,wskazując na blat biurka gdzie po chwili znalazły się arkusze papierów dostarczonych przez brunetkę.
-Czy potrzebuje Pan czegoś jeszcze?-zapytała, uśmiechając się lekko oraz składając dłonie przed sobą, dzięki czemu posiadałem idealny widok na kuszący dekolt dziewczyny. Oh tak, Panno Hammilton. Potrzebuje pani ciała, ostrego pieprzenia i wiem,że dostanę to czego pragnę. Niemalże uśmiechnąłem się na samą myśl dotknięcia, pocałowania czy polizania nieziemskiej sylwetki kobiety, a już nie wspominając o samym jebaniu jej cipki. Chrzanię rudą sukę z ogromnymi cyckami,pożądam jej. Kate Hammilton. Kobiety, która jako jedyna wywiera na mnie tak zaskakujący wpływ. Jedno spojrzenie, jeden uśmiech, jedno poruszenie jej bioder sprawia,że moje zmysły fiksują, zaś penis budzi się do życia. Myśli krążące w mojej głowie skupiają się wyłącznie na jednej,wyjątkowej, najistotniejszej rzeczy - seksie.
-Mam ochotę na mocną, czarną kawę bez cukru- wydobyłem z ust właśnie te słowa, które brzmieniem przypominały warknięcie. Tak, frustracja pogmatwana z podnieceniem działa wedle własnego uznania.
-Dobrze Panie Grey, już się robi-mruknęła łagodnie,odwracając się oraz idąc w kierunku wyjścia. Biodra kobiety kołysały się z prawej na lewą, z lewej na prawą, wywierając u mnie jeszcze większe podniecenie. Jeśli ona nie zaprzestanie bycia seksowną, skonam.Przejeżdżając swoją dłonią po nadmiernej erekcji, starałem się wygładzić częściowo spodnie oraz ukoić skołatane nerwy, jednak moja ręka w tej sytuacji nie pomoże. Pragnę, aby mój penis zatopił się wewnątrz mokrej cipki Kate, aby mógł ocierać się o jej gorące ścianki ,w wyniku czego nareszcie otrzymam tak długo oczekiwane zaspokojenie. Nadpobudliwie uderzając palcami w szklany blat biurka, z niecierpliwością oczekiwałem przyjścia niebieskookiej. Po około pięciu minutach w pokoju rozległo się wręcz niesłyszalne pukanie.
-Proszę- odparłem znudzony, zaś moje przyrodzenie już dawno zdążyło opaść. Dzięki Bogu. Sylwetka młodej kobiety wkroczyła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi oraz ruszając w moim kierunku.
-Pańska kawa, Panie Grey-mruknęła spokojnym tonem, aczkolwiek widziałem jak dłonie panny Kate drżą, usiłując utrzymać filiżankę z gorącym napojem. Wystarczyła dosłownie chwila nieuwagi, by nogi brunetki poplątały się, za to ona wylała kawę na swój dekolt oraz szklisty blat. Pisnęła głośno, zapewne czując piekotę spowodowaną przez gorąc czarnej cieczy. Szybko wyciągając z szuflady chusteczki, podałem je dziewczynie, która w błyskawicznym tempie starała się wytrzeć mokre piersi. Pojedyncze brązowe kropelki spływały po jej aksamitnej skórze,znikając za materiałem sukienki kobiety. Ja pierdolę. Odruchowo oblizałem usta, nie mogąc oderwać oczu od tak pociągającego widoku. Z ogromną przyjemnością wstałbym w tej chwili z fotela i podchodząc do niej, położył pannę Hammilton na swoim biurku,a następnie zacząłbym spijać gorzką kawę z jej ponętnego biustu.
-Panie Grey, tak bardzo przepraszam-wyszeptała pokornie, wyciągając jeszcze jedną chusteczkę i w pośpiechu czyszcząc powierzchnię biurka.
-To nie powinno mieć miejsca, ale błagam...niech mnie Pan nie zwalnia- dodała prosząco,schylając się, by móc sięgnąc dłonią w miejsce, gdzie była ogromna kałuża rozlanej kawy. Piersi Kate przylgnęły do ciebie, ukazując dekolt niebieskookiej w całej okazałości. Nie wytrzymując seksualnego napięcia, położyłem swoją dłoń na kroczu,zaczynając je masować. Tego było za dużo. Seksowne ciało dziewczyny, ponętne duże usta,które idealnie zajęłyby się moim penisem, jej krągłe piersi i doskonały, jędrny tyłek.
-Proszę, Panie Grey- wypuściła z pomiędzy swoich różowych warg błagalny jęk, który był melodią dla moich uszu. Właśnie wyobrażałem ją sobie wypiętą, całkowicie nagą, błagającą mnie, abym spenetrował swoim olbrzymim kutasem jej dziurkę. Chryste. Wsuwając dłoń w miękki materiał spodni szytych na miarę, pogładziłem członka przez cienką tkaninę i syknąłem.
-Zrobię co Pan chcę ,tylko niech mnie Pan nie wyrzuca. Ja się poprawię- wymamrotała gorączkowo, oblizując swoje usta, które chwilę po tym zagryzła. Przysięgam na Boga. Jeżeli ona nie przestanie, rzucę się na nią tu i teraz. Odchyliłem bokserki, muskając opuszkami palców główkę swojego penisa,przez co mocniej zacisnąłem szczękę, nie chcąc aby z mojego gardła uciekł choć jeden, najcichszy odgłos zdradzający moje zadowolenie. Dziewczyna niecierpliwie spoglądała na mnie, bojąc się tego, iż naprawdę mogę wydalić ją z firmy. Oczywiste jest to,że tego nie uczynię. Nie chciałbym stracić tak doskonałej kobiety, która wkrótce może okazać się moją nową zabawką.
-Panie Grey!- pisnęła uroczo, kiedy niespodziewanie podciągnąłem sukienkę brunetki do góry,a następnie zdarłem koronkowe, seksowne majtki niebieskookiej. Dzięki jej idealnemu wypięciu widziałem jak nieskazitelna cipka panny Hammilton lśni od kremowych soków, które w błyskawicznym tempie spływały po bladej skórze jej ud.Cóż za podniecający widok. Przejeżdżając palcem po różowej dziurce kobiecości dziewczyny, zebrałem część lepkiej substancji, zaś w następnej kolejności uniosłem dłoń do ust Kate.
-Skosztuj jak smakujesz- warknąłem władczo, widząc jak dziewczyna ochoczo rozchyla zarówno wargi jak i nogi, oczekując dalszych pieszczot ze strony mojej ręki. Oh nie maleńka, na rozkosz trzeba sobie zasłużyć.
Seksualna zabaweczka wsuwając mojego palca między swoje rozchylone usta, momentalnie otuliła go mokrym, gorącym językiem, zajmując się nim niczym najcenniejszym penisem.
-Zdradź mi swoje największe pragnienie, najbardziej zwariowaną fantazje erotyczną- syknąłem wprost do jej ucha, zagryzając jego płatek, który sekundę później polizałem.
-Zawsze chciałam być pieprzona w obie dziurki- wydyszała wyraźnie podniecona, na chwilę wysuwając mojego palca z usta, a następnie spuszczając głowę do dołu i szerzej rozstawiając uda. Na moją twarz wkroczył diabelski uśmiech, który chwilę po tym przeistoczył się w znacznie większe pożądanie - o ile jest to w ogóle możliwe.
-Ah tak? Więc dzisiaj masz okazję przeżyć tą szaloną przygodę.Moja mroczna postać zaprowadzi cię do świata, w którym istnieje jeden warunek. Jeżeli kochasz przegrywasz, jeżeli pieprzysz wygrywasz wszystko. To bardzo prosta reguła panno Hammilton. -wycedziłem przez zaciśnięte zęby, kładąc dłoń na jej plecach i dociskając ciało kobiety do zimnego blatu mebla. Sutki Kate stwardniały w wyniku zderzenia się ze skupionymi cząsteczkami chłodnego przedmiotu.
Nerwowo przejeżdżając swoim językiem po dolnej zaczerwienionej wardze, która przez czas nieokreślony tkwiła w objęciach moich zębów, wyciągnąłem swojego penisa na światło dzienne. Ulga. Zaczynając w zawrotnym tempie poruszać ręką na swoim niesamowicie twardym członku, bez ustanku wpatrywałem się w dziewczynę. Brunetka schylając się, zamierzała podnieść leżące na idealnie wypolerowanej powietrzni chusteczki, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, iż moje oczy będą śledziły jej każde, choćby minimalne poruszenie. Kiedy po raz kolejny ujrzałem zwrócone w moim kierunku pośladki panny Hammilton, mocniej ścisnąłem trzon swojego kutasa. O kurwa. Czując jak napięcie seksualne zamierza ulotnić się w postaci orgazmu, przyśpieszyłem ruchy dłoni obejmującej mojego żylastego, nabrzmiałego penisa.
Rozszerzając pośladki niebieskookiej, nabrałem swoim wskazującym palcem kapkę lepkiej, kremowej substancji wyprodukowanej przez cipkę dziewczyny, a w następnej kolejności posmarowałem nią kakaowe oczko brunetki. Nie potrzebuję dodatkowego oporu ze strony jej drugiego, znacznie ciaśniejszego otworku.
Wykonując okrężne ruchy na jej czekoladowej dziurce, pochyliłem się nad smukłą sylwetką kobiety, zaś usta usytuowałem tuż przy płatku jej ucha, muskając go swoimi rozgrzanymi, miękkimi wargami.
-Panie Grey- wyjęczała niczym rozjuszona kotka pragnąca ogromu pieszczot ze strony mojej osoby. Oh, ona doskonale zdaje sobie sprawę z moich umięjętności, gdyż nie raz doświadczyła ich na własnej skórze.
-Tak panno Hammilton?- warknąłem władczym tonem, zaś mój gorący, miętowy oddech zderzył się z kremową szyją Kate. Obecnie nic nie zdoła mnie powstrzymać przed spenetrowaniem jej najciaśniejszej dziurki.
-Pragnę Pana- syknęła wyraźnie podniecona, niespokojnie poruszając swymi biodrami, za co momentalnie skarciłem ją, wymierzając ostrego klapsa. Krzyk dziewczyny wywołany rozkoszą przeciął cząsteczki powietrza, w momencie zderzenia się mojej ręki z pośladkami Kate, które w sekundzie zmieniły swoją barwę.
-Chcę wiedzieć tylko jednego...jak bardzo pragniesz, aby mój kutas zanurzył się w twoim wąskim wejściu?- burknąłem despotycznie, łapiąc w garść kasztanowe włosy dziewczyny, które miały niemalże idealną długość do ciągnięcia przy ostrym, brutalnym stosunku.
-Oh Panie- kolejny słodki jęk wydobył się z jej ponętnych, różowych warg- Marzę, aby twój ogromny chuj zatopił się w moim małym, ciasnym tyłeczku, który na pewno należycie przyjmie pańskiego penisa. Błagam, aby uczynił mi Pan ten zaszczyt, rżnąc mnie w obie dziurki. Chcę, aby Pana smukłe, zwinne palce poruszały się w mojej cipce, idealnie ją wypełniając oraz ocierając się o kurewsko mokre ścianki mojego skarbu!-wypiszczała ,będąc już na granicy podniecenia oraz mocniej wbijając swoje ostre paznokcie w blat szklistego biurka. Chryste. Ubóstwiam ją w takim wydaniu.Naga, uległa, napalona i przede wszystkim moja.
Nie mogąc w dalszym ciągu znieść multum seksualnego napięcia gromadzącego się w każdej, żywej komórce mego ciała, zagryzłem mocno usta, w międzyczasie silniej zaciskając dłoń na twardym, z wystającymi żyłkami penisie. Jebane iluzje, w których główną rolę odgrywała nie kto inny jak panna Kate Hammilton doprowadziły do nieoczekiwanego szczytowania. Nim zdążyłem się obejrzeć, poczułem tą niesamowitą ekstazę w postaci orgazmu, zaś stróżka gorącego ładunku wystrzeliła z mojego członka, zalewając czarny materiał zarówno spodni, jak i bokserek białą mazią. Dotknąłem nieba. Chwila moment. Spoglądając w dół, zamarłem. Gdzie okiem sięgnąć, wszędzie dostrzegało się spermę. Na mojej dłoni, fotelu oraz brzuchu, nie wspominając już nawet o ubraniach.
-Panie Grey? Słyszy mnie Pan?- wymamrotała nerwowo niebieskooka, wciąż znajdując się w obecnym lokum. Zapewne tkwiła tu również podczas onanizacji mojego penisa. O mój Boże. Byłem wściekły sam na siebie, więc uderzając swą pięścią w blat mebla, wypuściłem z ust warknięcie zrodzone przez cholerną irytację. Naturalnie, że brunetka niczym nie zawiniła, jednakże mogłaby przestać prowokować mnie swoim niespotykanie seksownym wyglądem. Sama świadomość tego, iż nie mogę dotknąć ją w żaden intymny, seksualny sposób zabija mnie.
-Wyjdź stąd-rozkazałem, nie mając choćby minimalnego wpływu na słowa wyciekające z moich ust. Zdezorientowana brunetka marszcząc brwi, oblizała koniuszkiem swojego mokrego języka suche, spierzchnięte wargi.
-Słucham?- zapytała z wahaniem, jakby nie wierząc w wypowiedziane przeze mnie zdanie. - Panie Grey, ja naprawdę przepraszam. Nie chcę stracić pracy już pierwszego dnia- wymamrotała z przejęciem wyczuwalnym w jej chwiejącym się głosie.
- Daję pani trzy sekundy na opuszczenie gabinetu- wymamrotałem poważnie, stukając nerwowo palcami w swoje kolano. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że zachowuję się jak ostatni skończony chuj, jednak jeżeli bylibyście w mojej skórze szczerze wątpię czy postąpilibyście w inny sposób. Przerażona niebieskooka skinąwszy delikatnie głową, wybiegła z pomieszczenia, potykając się o własne nogi. Cholera. Doprowadzając tlen do swoich nozdrzy, przetransportowałem go do płuc, a następnie wydobyłem powietrze na zewnątrz, usiłując utrzymać niestabilne nerwy na wodzy. Jak to możliwe, że jedna przypadkowa, nieznajoma dla mnie kobieta doprowadza mnie do szaleństwa? Bez ustanku próbuję doszukać się odpowiedzi na to skomplikowane pytanie. Gwałtownym ruchem podrywając się z fotela, szybkim krokiem ruszyłem w kierunku prywatnej łazienki o nieprzeciętnych wymiarach. Wchodząc do beżowego, przestronnego pomieszczenia, zbliżyłem się do porcelanowej umywalki, a następnie ściągając z siebie spodnie oraz bokserki umazane spermą, pozostałem nagi od pasa w dół. Zignorowałem lekki chłód na swoich obnażonych pośladkach, który był spowodowany niczym innym jak niezamknięciem drzwi. Nie ruszało mnie to, ponieważ żadna zdrowa na umyśle osoba nie wtargnęłaby do mego gabinetu bez pozwolenia lub wiarygodnej wymówki. Wypuszczając z pomiędzy malinowych warg jęk rezygnacji, odkręciłem kurek z wodą, a w następnej kolejności postarałem się o to, aby pachnące mydło trafiło na brudne ślady na materiale. Pierwsza sekretarka, która wykonawszy jedno poruszenie biodrami ,wywołuje u mnie natychmiastową erekcję.
Kate's POV:
Wybiegając z gabinetu Pana Greya, czułam jak moje nogi trzęsą się niewyobrażalnie, serce bije jak oszalałe, zaś oddech w dalszym ciągu tkwi między jamą ustną a krtanią. Czy szatyn zamierza mnie zwolnić? Z pewnością. Nie ziściłam określonych norm ani obowiązków, które wytyczył mi pracodawca. Poległam. Zaciskając swoje powieki, prędko podążałam w kierunku mojej pracowni. Pragnę być teraz sama, zamknięta w czterech ścianach. Przełykając głośno ślinę, wpadłam do pomieszczenia niczym huragan niosący sa sobą spustoszenie. Zatrzasnęłam drzwi na klucz, a następnie podchodząc do krzesła, zrezygnowana opadłam na nie. Mężczyzna o idealnych, czekoladowych tęczówkach z bursztynową obwódką sprawiał wrażenie bardziej nerwowego niż dotychczas, zaś w jego oczach mogłam dostrzeć obce mi uczucie, uczucie, którego nie jestem w stanie rozpoznać. Wlepiłam wzrok w mahoniowy blat biurka pode mną, starając się ignorować brązową od kawy plamę na moim wciąż mokrym dekolcie. Wzdychając, pokręciłam głową. Doprowadziłam do wylewu kawy Pana Grey'a, więc uważam, iż moim zobowiązaniem będzie dostarczenie mu nowego gorącego napoju. Mozolnym ruchem podnosząc się z dość wygodnego siedziska, wybyłam z pokoju, kierując się w stronę bufetu dla pracowników. Nie znam powodu nagłego wybuchu złości mężczyzny. Nie sądzę, iż rozlanie kawy mogłoby być przyczyną agresji Pana Grey'a, wszak nie jest to żaden drogocenny czy też wartościowy przedmiot. Idąc w stronę windy, spojrzałam na licznik wskazujący liczbę 2 co oznaczało, iż właśnie na tym piętrze znajduje się dźwig szybowy. Przeklnęłam w duchu, nerwowo tupiąc swoją szpilką. Czekanie jest istną torturą. Rezygnując z tego środka transportu, pognałam w kierunku schodów. Chryste. Jak mam znaleźć się na parterze, kiedy obcenie jestem na 8 piętrze? Zaczerpując gwałtownie powietrza, przeżegnałam się.
-Boże, pozwól mi zachować płuca- wymamrotałam, rozpoczynając swój pościg za kawą oraz ulubionym ciastkiem szatyna. Pokonywałam kolejne stopnie marmurowych, idealnie gładkich schodów, starając się nie poślizgnąć. Nareszcie, po około dziesięciu minutach dotarłam do upragnionego wyjścia. Szybkim, dostojnym krokiem udałam się do bufetu, a następnie podchodząc do ekspresu do kawy, zaczęłam przygotowywać czarną, gorącą ciecz. Czułam jak spojrzenie wszystkich tutaj zgromadzonych zdzir w obcisłych mini wypala dziurę w moim drobnym ciele. Żryjcie plastikowe tipsy, zazdrosne kurwy. Na moją twarz wkroczył sztuczny, fałszywy uśmieszek skierowany do tych wszystkich suk próbujących przypodobać się swojemu kierownikowi. Ujmując w dłoń biały talerzyk z ulubionym deserem mojego szefa, rozpoczęłam powrotną drogę na górę. Na całe szczęście winda była już osiągalna, dzięki czemu mogłam posłużyć się właśnie tym środkiem transportu. Będąc znów na odpowiednim piętrze, kurczowo ściskałam w dłoni filiżankę z gorącą cieczą oraz talerzyk z ciastem. Zmierzając do gabinetu Pana Grey'a, nie miałam wolnej ręki, by móc zapukać do eleganckich drzwi. Nerwowo zagryzłam wargę, zbierając w sobie odwagę na wydobycie jakiegokolwiek odgłosu, który w chwili obecnej utkwił pomiędzy szparą głośni a krtanią. Oh czy to musi być takie trudne?
-Panie Grey, czy mogę wejść? -zapytałam, starając się brzmieć pewnie, lecz w rzeczywistości byłam jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Kiedy nie uzyskałam odpowiedzi, ponownie się odezwałam.
-Panie Grey? Jest Pan tam?- mruknęłam cicho, niepewnie kładąc dłoń na mosiężnej złotej klamce oraz napierając na nią swoimi paluszkami. Oblizując swoje spierzchnięte usta, powoli pchnęłam wrota, wchodząc do środka pokoju szatyna. Dziewczyno! Cholera, nie wiesz w co się pakujesz! Lekceważąc głos w mojej głowie, zagłębiłam się w przestrzeni jasnego pomieszczenia.
-Proszę Pana? - ponownie zapytałam, jednak wciąż odpowiadała mi głucha, bezdenna cisza. Stawiając gorącą czarną oraz ciastko na biurko, już kierowałam się w stronę wyjścia, kiedy w momencie usłyszałam głośne przekleństwa. Zaskoczona zmarszczyłam swoje idealnie wyregulowane brwi. Kierując się ciekawością, zaczęłam iść w stronę narastających wulgaryzmów.
Stanęłam przed niedomkniętymi drzwiami i zaglądając przez nie, zamarłam , zaczynając cofać się do tyłu. O mój Boże. Gorący mężczyzna, nagie pośladki Pana Grey'a, brązowooki stojący przy umywalce.
-Najseksowniejszy męski tyłek jaki kiedykolwiek widziałam- wymamrotałam, nie myśląc nad wypowiadanymi przeze mnie słowami. Chwila. Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? Młody szatyn zwrócił swoją głowę w moim kierunku, patrząc na mnie z widocznym zszokowaniem wymalowanym na twarzy, jednakże dostrzegłam w jego oczach pewne iskierki, niepokojące małe płomyczki nadające blask jego czekoladowym tęczówkom. Mężczyzna otwierał usta, chcąc wypowiedzieć zapewne jakieś karcące moją osobą zdanie, zaś ja zmuszając swoje ciało do ruchu, w jak najszybszym tempie wymknęłam się z pracowni. Zapamiętać - nigdy więcej nie wchodzić do pomieszczeń bez uzyskania na to pozwolenia.
Zagryzłam seksownie wargę, przywołując obraz obnażonego od pasa w dół Pana Grey'a. Jak można być tak pociągającym człowiekiem? To chyba podchodzi pod grzech. Kręcąc głową w zakłopotaniu powróciłam do swojego gabinetu, spędzając tam większość wolnego czasu. Mężczyzna o dziwo nie wezwał mnie ani razu, co było dość sporym zaskoczoniem, zważywszy na to, iż dzisiaj rano podchodziłam pod przymus biegania co chwila, by dostarczyć papier do ksera czy też kawę. Po około dwóch melancholijnych godzinach, wyszłam z pracowni, w celu udania się po cappuccino. Starałam się wyzbyć z umysłu tego podniecającego obrazu, jakim jest atrakcyjny tyłek mojego szefa, jednak mimo to mój rozum zadecydował jednak go zachować oraz powracać do niego za każdym razem, gdy przed moimi oczyma przejdzie nie kto inny jak gorący szatyn. Tupiąc swoimi szpilkami po gładkiej, idealnie wypolerowanej powierzchni korytarza, poczułam jak ciepła, miękka dłoń łapie mój nadgarstek, zaś moje ciało uderza o gorącą, twardą sylwetkę.
-Nadal uważa pani, że mam seksowny tyłek, panno Hammilton?- poczułam jak gorące, miękkie wargi trą o płatek mego ucha,w momencie wypowiadania tych zawstydzających słów. Pan Grey. Poczułam jak dziwne dreszcze obiegają całe moje ciało, rozbijając się tuż przy podbrzuszu, natomiast policzki oblewają się purpurą. Nawet nie czekając na moją odpowiedź, odszedł, pozostawiając mnie zdębiałą, z milionem nieuporządkowanych w mej głowie pytań. Wciąż nie mogę uwierzyć, iż naprawdę takie słowa mogły wyciec w moich ust.
~*~
Witajcie kochani i wybaczcie, że tak długo nic nie dodawałam. Może trochę mało oraz liczyliście na coś lepszego...Niestety mam też szkołę, egazminy oraz różne inne rzeczy, które zapewne nie przydadzą mi się w życiu, a mimo to muszę się ich uczyć. Tak czy siak, zapraszam do czytania. Rozdział według mnie chujowy, jednak ocenianie pozostawiam wam. Pamiętaj, jeżeli czytasz to komentujesz. Niby nic, a każdy komentarz wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Następny rozdział napisze Agacia! Tak więc czekamy *-*